Wojna w Ukrainie wyraźnie pokazała, jak bardzo Europa stała się zależna od rosyjskiej ropy i gazu. Próby samodzielnego wydobycia gazu ziemnego często kończyły się niepowodzeniem z powodu protestów organizacji broniących klimatu, wspieranych pieniędzmi z Moskwy – pisze „Die Welt”. Były szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a obecnie europoseł Witold Waszczykowski pyta z kolei Komisję Europejską o to, jakie wpływy w europejskiej wspólnocie ma Władimir Putin.

REKLAMA

Od lat pojawiają się sygnały, że Moskwa - chcąc sama sprzedawać więcej gazu i ropy - wspiera aktywistów w USA i Europie w ich walce z paliwami kopalnymi. Wiele źródeł informowało o finansowaniu przez Rosję różnych organizacji pozarządowych.

"Rosyjski rząd przekazał 82 miliony euro europejskim stowarzyszeniom ochrony klimatu, których celem jest zapobieganie produkcji gazu ziemnego w Europie" - czytamy w opublikowanym w czwartek na łamach "Die Welt" artykule. Gazeta zaznacza, że były sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen informował już w 2014 roku, że Rosja wspierała organizacje ekologiczne "w celu utrzymania europejskiej zależności od rosyjskiego gazu". Zarzuty te odpierał wtedy m.in. Greenpeace.

Europa, podobnie jak USA, posiada ogromne zasoby gazu łupkowego. Na początku pierwszej dekady XXI wieku duże firmy energetyczne w Europie były gotowe do rozwoju eksploatacji tych pokładów. "Ale zasoby pozostały w ziemi, presja aktywistów klimatycznych na firmy i rządy doprowadziła do odwrócenia się inwestorów" - podkreśla gazeta, powołując się na ustalenia dzienników "Financial Times" i "New York Times". Dodaje, że wtedy załamały się poszukiwania nowych złóż gazowych w Europie.

Eksperci zastanawiali się nad "nagłym" pojawieniem się dobrze zorganizowanych grup, zajmujących się zwalczaniem procesu szczelinowania w Europie Wschodniej, gdzie Rosja sprzedaje swoją energię - zauważa niemiecki dziennik.

Gaz z Rosji stał się atrakcyjny

Wielki sprzeciw wobec wydobycia gazu ziemnego w Europie sprawił, że gaz z Rosji stał się atrakcyjny. Europa radykalnie ograniczyła wydobycie gazu ziemnego konwencjonalnymi metodami - 15 lat temu wydobywano więcej gazu, niż eksportowała Rosja. Unia Europejska pokrywa obecnie około 40 proc. swojego zapotrzebowania na gaz ziemny dostawami z Rosji.

W ostatnich latach szczególnie Niemcy uzależniły się od energii z Rosji. Wycofując się z energetyki jądrowej, zaplanowały dziesiątki nowych elektrowni gazowych, gdzie głównym dostawcą surowca miała być Rosja - podkreśla gazeta.

"Kiedy były prezydent USA Donald Trump oświadczył w 2018 roku, że Niemcy uzależniły się od Rosji w zakresie dostaw energii, niemieccy dyplomaci wyśmiewali to. Jednak rosyjska inwazja na Ukrainę bezlitośnie ujawniła tę zależność Niemiec. Kanclerz Olaf Scholz przyznał wprost, że Niemcy są uzależnione od rosyjskiego gazu" - zaznacza "Die Welt".

To nie pomogło w walce ze zmianami klimatu

Walka z wydobyciem gazu ziemnego w Europie i USA nie posłużyła ostatecznie ochronie klimatu. Gaz ziemny jest nadal spalany, tyle że pochodzi z Rosji. Elektrownie jądrowe zostały zamknięte na rzecz energetyki opartej na gazie.

"Interesy zachodnich obrońców klimatu i rosyjskiego dyktatora Władimira Putina były zbieżne, choć ich motywacje była odmienna" - czytamy.

Wojna w Ukrainie spowodowała wzrost cen gazu ziemnego, przez co rośnie zapotrzebowanie na węgiel - a to powoduje wzrost emisji CO2. Z powodu braku alternatywy dla rosyjskiego gazu Niemcy biorą pod uwagę przedłużenie funkcjonowania elektrowni węglowych.

Dwie interpelacje Waszczykowskiego

Sprawa finansowania ekologów przez Kreml odbiła się szerokim echem w Unii Europejskiej. Były szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a obecnie europoseł Witold Waszczykowski wystosował do Komisji Europejskiej dwie interpelacje, dotyczące wpływów Władimira Putina w europejskiej wspólnocie.

W pierwszej polityk pyta, jaką rolę pełniły organizacje ekologiczne sponsorowane przez Rosję w kształtowaniu polityki klimatycznej UE. W drugiej, które kraje UE przyznały Rosjanom i Białorusinom najwięcej tak zwanych złotych paszportów.

"Tzw. organizacje ekologiczne skupiły swoją działalność na trzech głównych polach: walki z rozwojem energetyki jądrowej, walki z produkcją energii z paliw kopalnych wydobywanych na terenie UE, w tym w drodze frackingu (szczelinowania hydraulicznego - przyp. red.), promocji tzw. zielonej energii (w tym słonecznej i wiatrowej) kosztem dwóch poprzednich" - czytamy w tekście interpelacji.

Waszczykowski dodał, że w obliczu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę jest jasne, że rosyjskie działania doprowadziły do uzależnienia sporej części UE od surowców z Rosji.

Były minister spraw zagranicznych oczekuje od Komisji Europejskiej przedstawienia informacji, które organizacje ekologiczne konsultowane były przy tworzeniu tzw. zielonego ładu i programu Fit for 55 oraz które z nich powiązane są z Rosją. Waszczykowski wzywa także KE do zrewidowania założeń zielonego ładu i Fit for 55.

"Okazuje się, że pseudo-ekolodzy zwalczający atom i fracking w UE to nie zaledwie pożyteczni idioci Putina, ale opłacani przez niego agenci wpływu. Rosja od lat kształtowała tzw. świadomość ekologiczną europejskich społeczeństw, wykorzystując ich naiwność. Efekty tej żmudnej kampanii dezinformacyjnej obserwujemy dzisiaj. Nadszedł czas, by nareszcie zdemaskować przebranych za ekologów szkodników Putina" - skomentował swoją inicjatywę Witold Waszczykowski.