Do połowy lipca, gdy w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej rozpoczynają się wakacje, rozstrzygnie się przyszłość reformy sądownictwa w Polsce – ustaliła korespondentka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska–Borginon. Jak poinformował unijny trybunał, 15 lipca TSUE ogłosi wyrok dotyczący systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów.
Już od pewnego czasu w Brukseli panuje przekonanie, że najskuteczniejszym środkiem do rozwiązywania sporów w kwestii praworządności są wyroki TSUE w wyniku skarg składanych przez Komisję Europejską, dlatego że niewykonanie takich wyroków jest zagrożone karami finansowymi. W związku z tym kraje się dostosowują. Stwierdził to dzisiaj wprost w swojej opinii rzecznik generalny TSUE Michał Bobek. Podkreślił, że gdy kraj odmawia systemowo współpracy z unijnymi instytucjami, to postępowania przeciwnaruszeniowe KE są najlepszym rozwiązaniem.
W kontekście, w którym jeden lub więcej podmiotów odmawia zastosowania się do wyroków Trybunału, postępowania o stwierdzenie naruszenia pozostają bardziej odpowiednim środkiem rozstrzygania impasów instytucjonalnych - stwierdził rzecznik generalny.
Z takim rozstrzygnięciem będziemy mieć do czynienia 15 lipca. Jeżeli sędziowie pójdą za wydaną w zeszłym miesiącu opinią rzecznika generalnego, że polskie ustawodawstwo dotyczące systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów jest sprzeczne z unijnym prawem - to Polska będzie musiała zmienić kluczowe ustawy z 2017 r. z reformy sądowniczej. Jeżeli Polska nie dostosuje swoich ustaw do unijnych zasad, to KE będzie miała możliwość wniesienia do TSUE sprawy o nałożenie kar pieniężnych za każdy dzień zwłoki.
W najbliższym czasie spodziewana jest także decyzja TSUE w sprawie środków tymczasowych w kwestii ustawy dyscyplinującej sędziów, o które Komisja Europejska wnioskowała w kwietniu. Te dwie sprawy są kluczowe dla przyszłości reformy sądownictwa w Polsce.