Rekord roztargnienia pobił diler narkotyków na Francuskiej Riwierze. Przestępca czekał ponad trzy godziny w kolejce do gmachu prefektury policji w Montpellier, żeby odebrać tam prawo jazdy. W plecaku miał haszysz i sporą sumę pieniędzy.
Mężczyzna zapomniał, że funkcjonariusze kontrolują torby wchodzących petentów. Po cierpliwym czekaniu w kolejce, diler w końcu dostał się do gmachu prefektury policji, ale już z niego nie wyszedł.
Próbował tłumaczyć, że narkotyki miał do prywatnego użytku, a pieniądze pochodziły z zasiłku dla bezrobotnych. Nie uwierzył w to sąd w Montpellier, który skazał mężczyznę w trybie natychmiastowym na pół roku więzienia.
Sędzia żartował, że diler narkotyków, który sam przychodzi na policję z obciążającym go materiałem dowodowym powinien stać się przykładem obywatelskiej postawy dla kolegów po fachu.