Oszustka przez dwa lata ukrywała się przed policją udając zakonnicę i mieszkając w klasztorach. To nie scenariusz spin-offu brytyjskiej komedii "Uciekające zakonnice", ale prawdziwa historia z Włoch.
Pod koniec 2017 roku sycylijski sąd uznał 47-letnią kobietę winną oszustwa i skazał ją zaocznie na dwa lata więzienia. Wydano nakaz aresztowania, ale kobieta uciekła z wyspy i wyjechała na północ Włoch, gdzie podawała się za zakonnicę.
Kobieta najpierw dzwoniła do klasztoru zapewniając, że jest tylko "siostrą poszukującą pomocy". Czasem mówiła też, że jest chora. Po kilku dniach pobytu opuszczała przybytek i udawała się do kolejnej wspólnoty.
Podczas swoich wojaży po włoskich klasztorach uciekinierka wielokrotnie zmieniała swoją tożsamość. Według zakonnic z jednego z klasztorów była bardzo miła, inni zauważali, że nie chciała o sobie opowiadać. W jednym przypadku podawała się nawet za matkę przełożoną.
Szczęście oszustki skończyło się jednak na początku lutego, kiedy to kobieta próbowała uzyskać pomoc od zakonnic z klasztoru benedyktynek w Gallarte. Siostry zwróciły uwagę, że w jej opowiadaniach jest wiele sprzeczności, zadzwoniły więc na policję.
Funkcjonariusze przesłuchali kobietę, która była bardzo skora do współpracy, ale szybko się okazało, że mylą się jej podstawowe szczegóły biografii. Policjanci ustalili, że jej dokument tożsamości jest kradziony. Zabrano ją więc na komisariat, gdzie udało się ją zidentyfikować jako poszukiwaną uciekinierkę z Sycylii.
Kobieta trafiła z powrotem na wyspę, gdzie została aresztowana. Teraz grozi jej dodatkowa kara za podszywanie się pod inne osoby.