Zawieszono akcję gaszenia pożaru składu paliw niedaleko Londynu. Strażacy obawiają się, że jeden ze zbiorników może eksplodować. W okolicy unoszą się obłoki czarnego, gryzącego dymu. Do tej pory udało się ugasić 12 z 20 płonących zbiorników.
Poza pianą gaśniczą zużyto już ponad 4,5 mln litrów wody. Nad okolicą cały czas unosi się gigantyczna chmura czarnego dymu. Widać ją z odległości wielu kilometrów. Rejon wokół Bouncefield jest właściwie wymarły. Wczoraj ewakuowano stamtąd ponad dwa tysiące ludzi. W Hemel Hempstead i St Albans zamknięto szkoły. Przejeżdżającym przez okoliczne rejony kierowcom zaleca się, aby nie otwierali okien i nie włączali klimatyzacji. Zdaniem meteorologów, chmura dymu wraz z wiatrem dotrze nad Francję.
To jeden z największych regionów przemysłowych na południowym wschodzie Anglii i jest całkowicie zamknięty. Nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale także dlatego że wiele budynków zostało uszkodzonych i zanim pozwolimy ludziom do nich wrócić, musimy sprawdzić, czy można do nich wejść - wyjaśniał jeden z przedstawicieli lokalnych władz.
Siła wczorajszych wybuchów porównywana była do trzęsienia ziemi. Specjaliści twierdzą, że wybuchło około 20 zbiorników, w każdym było prawie milion litrów paliwa. To było jak dzień zagłady, czarna niedziela, ale także niedziela cudu - pisze dziś angielska prasa. W serii wybuchów nikt bowiem nie zginął, dwie ranne osoby są w szpitalu, 41 lżej poszkodowanych wypisano już do domów.
Wciąż nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Wszystkie informacje, które mamy, wskazują na to, że był to wypadek. Ale nie wykluczamy żadnej możliwości - mówi policja z Hemel Hempstead. Prowadzący dochodzenie twierdzą, że pożar może zniszczyć wszystkie dowody, jakie mogłyby pozwolić na poznanie przyczyn eksplozji.
Jednak dochodzenie nie rozpocznie się na dobre, dopóki ekipy dochodzeniowe nie dotrą do miejsca, gdzie doszło do wybuchów. Na razie przesłuchano osoby, które były na terenie magazynu, rozmawiano także z naocznymi świadkami zdarzenia.