Groźby i zakazy ze strony władz Białorusi, wezwania do przyjścia na niedzielny wiec organizowany przez opozycję – to napięcia przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi na Białorusi.
Wczoraj ponad tysiąc osób przyszło na spotkanie przedwyborcze opozycyjnego kandydata Aleksandra Milinkiewicza. Tłum zgromadził się w mińskim kinie Elektron. Przyszła zarówno młodzież, jak i ludzie starsi. Wszyscy bardzo żywiołowo reagowali na każde słowo wypowiedziane przez polityka opozycji. - Im bardziej władza stosuje siłowe metody, tym bardziej nasz protest jest szerszy, a my silniejsi. Nie boimy się tej władzy - zwracał się Milinkiewicz do przyjmujących jego słowa oklaskami zgromadzonych.
Co ciekawe, wielu Białorusinów stać na niespotykaną w ostatnich latach otwartość. Kiedyś trudno było usłyszeć słowa, że Łukaszenka to uosobienie dyktatury, czy: władza gra jakby sama ze sobą do jednej bramki. Warto zaznaczyć, że nawet tak proste stwierdzenia wymagają wiele odwagi. Tym bardziej, że na wczorajszym spotkaniu z Milinkiewiczem było kilkudziesięciu tajniaków, którzy filmowali uczestników i nawet nie próbowali ukryć swojej obecności.
Oprócz tego władza nie ustawała w aresztowaniach członków sztabu kandydata opozycji. W ciągu ostatniej doby milicja na Grodzieńszczyźnie zatrzymała ponad 20 osób, pracujących na rzecz Aleksandra Milinkiewicza. W większości przypadków byli oni oskarżani o błahe przewinienia – złe zaparkowanie samochodu czy wulgarna wypowiedź na ulicy.
Opozycjoniści byli zatrzymywani niemal na progu własnych domów. O zarzucanych im przewinieniach i ich świadkach dowiadywali się dopiero w sądzie. Większość z nich skazano na kilka dni aresztu. Opozycja twierdzi, że to sposób, by zabezpieczyć kraj przed ewentualnymi protestami po ogłoszeniu wyników głosowania. Doszło do tego, że na Grodzieńszczyźnie działacze opozycji boją się wychodzić nawet do sklepu.
Opozycja zaplanowała na jutro wiece i demonstracje. Aleksander Milinkiewicz i Aleksander Kazulin, na wspólnym wiecu w Mińsku wezwali swych zwolenników, by przyszli w dniu wyborów na Plac Oktiabrski i nie dali się sprowokować.
Do demonstracji ma dojść pomimo zapowiedzi białoruskiego KGB, że manifestanci protestujący w niedzielę przeciwko Aleksandrowi Łukaszence będą traktowani jak terroryści. Sam rządzący prezydent w orędziu do narodu zapewniał wczoraj, że wybory prezydenckie będą uczciwe i otwarte, a w kraju nie dojdzie do przewrotu. Opozycja jest jednak pewna, że głosowanie zostanie sfałszowane.