Zawiedzeni polityką rządu mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa postanowili w nietypowy sposób wykorzystać upalny weekend. Urządzili przed domem wicepremiera Nicka Clegga protest, który nazwali "ulicznym przyjęciem". Muzyka i atmosfera rodzinnej zabawy na świeżym powietrzu przeplatała się z poważnymi oskarżeniami pod adresem rządu. "Polityka Clegga jest jednym z powodów naszego ubóstwa" - mówili zgromadzeni.
Najpierw przed domem wicepremiera pojawiła się grupa ludzi na wózkach inwalidzkich. Później dołączyły do nich rodziny z dziećmi. Atmosfera była piknikowa, ale przesłanie całego zgromadzenia pozostało bardzo poważne. Zebraliśmy się tutaj, żeby zaprotestować przeciwko cięciom budżetowym. Nick Clegg jest osobiście odpowiedzialny za to, że ludziom odbiera się zasiłki i nie ma pieniędzy na kulturę - mówił jeden z demonstrantów.
Dla jednych spotkanie przed domem Clegga było mało znaczącym protestem. Dla innych - połączeniem przyjemnego z pożytecznym. W sobotę, gdy odbywał się protest, sam wicepremier wraz z rodziną był poza domem. Gdy poproszono go komentarz, stwierdził, że swoim głośnym zachowaniem zgromadzony tłum wystraszył małe dzieci jego sąsiadów. Dodał, że szanuje prawo do demonstracji i docenia fakt, że była ona bardzo spokojna.