"Żaden wagnerowiec nie będzie klepał mnie po ramieniu, mówiąc, co mogę robić. Dobrze wiem, co jest najlepsze dla Serbii"- powiedział serbski prezydent Aleksandar Vuczić, komentując środowe protesty środowisk powiązanych z rosyjską grupą Wagnera, podczas których domagano się jego dymisji i "rosyjskiego planu rozwiązania kwestii Kosowa".
Nie wiem, czy są prorosyjscy, ale na pewno są antyserbscy - powiedział o demonstrantach serbski prezydent. Moją polityką jest bronienie Serbii od jakichkolwiek intryg nieodpowiedzialnych ludzi; państwo nie pozwoli nikomu - niezależnie od tego, czy ma wsparcie Zachodu czy Wschodu - zagrażać naszej integralności i porządkowi publicznemu - dodał Vuczić.
Jak już informowaliśmy, około tysiąca demonstrantów - z których część nosiła oznaczenia rosyjskiej Grupy Wagnera oraz symbol Z - protestowało w Belgradzie przeciwko polityce władz Serbii względem sąsiedniego Kosowa. Protesty zorganizowała organizacja Narodowe Patrole, której lider publicznie przyznaje się do związków z rosyjską Grupą Wagnera. Demonstrujący wzywali do serbsko-rosyjskiej jedności i sprzeciwiali się kontynuacji rozmów z władzami Kosowa.
Część z nich przeszła przez barykady otaczające pałac prezydencki, domagając się wydania określanego "zdrajcą" prezydenta. Policja zatrzymała ich ostatecznie przed wejściem do siedziby głowy państwa.
Serbska prokuratura oświadczyła, że nie będzie tolerować gróźb kierowanych pod adresem prezydenta ani innych oznak ekstremizmu.
Ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało dziś o zatrzymaniu trzech osób, których podejrzewa się o wzywanie do zmiany porządku prawnego państwa przy użyciu siły oraz - jednego z nich - o posiadanie i produkcję materiałów wybuchowych.
Na początku stycznia na prowadzonym w języku serbskim portalu telewizji Russia Today opublikowano ogłoszenie Grupy Wagnera o rekrutacji i warunkach uczestnictwa w wojnie na Ukrainie. Prezydent Serbii przypomniał wówczas, że "rekrutowanie (do uczestnictwa w zagranicznych konfliktach zbrojnych - przyp. RMF FM) jest niezgodne z serbskim ustawodawstwem". Reakcję prezydenta na zamieszczone na portalu Russia Today ogłoszenie pochwaliły znajdujące się w Belgradzie ambasady USA i Ukrainy.