Dwieście osób protestowało w Wołgogradzie na południu Rosji. Domagali się dymisji mera miasta i gubernatora obwodu wołgogradzkiego. Policja zatrzymała około 50 osób. Według Gazeta.ru mieszkańcy wyszli na ulice po apelu zamieszczonym na portalu społecznościowym. Nie mieli zgody władz na protest.

REKLAMA

Mieszkańcy Wołgogradu zapalili znicze i uczcili pamięć ofiar zamachów, do których doszło w niedzielę i poniedziałek. W ciągu dwóch dni na dworcu kolejowym i w trolejbusie - zginęło 31 osób, a ponad sto zostało rannych. Na razie nikt nie przyznał się do ataku, ale w Rosji ruszyła operacja szukania winnych.

Państwowa telewizja Rossija pokazała nagrania z kamer monitoringu, zainstalowanych w miejscu wybuchu. Jak poinformowała, niedzielny zamach bombowy na dworcu kolejowym przeprowadziło dwoje terrorystów-samobójców. Początkowo informowano, że ataku dokonała kobieta.

Ambasada ostrzega Polaków w Rosji

W poniedziałek, ambasada RP w Moskwie wydała ostrzeżenie dla Polaków, przebywających w Rosji, lub planujących wyjazd do Federacji Rosyjskiej. "Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Moskwie zaleca obywatelom polskim, planującym pobyt lub aktualnie przebywającym w Rosji, zachowanie szczególnej ostrożności, zwłaszcza w miejscach publicznych i środkach transportu. Jednocześnie przypominamy i apelujemy o zgłaszanie swoich podróży w systemie e-konsulat" - czytamy na stronie internetowej.

Po zamachach Władimir Putin polecił zwiększenie środków bezpieczeństwa w całej Rosji.

Nie ma żadnych wątpliwości, że zamachy w Wołgogradzie mają bezpośredni związek z igrzyskami olimpijskimi w Soczi. Bojownicy kaukascy czy czeczeńscy - jeśli to są oni, bo należy pamiętać, że nikt się nie przyznał, ani władza nie zrzuciła jeszcze na nich odpowiedzialności - chcą zwrócić na siebie uwagę świata - podkreśla Jan Malicki szef Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Te ataki mają na celu dwie rzeczy: zwrócenie uwagi świata na sprawę kaukaską i czeczeńską, ponieważ igrzyska są taką okazją, kiedy cały świat jednak patrzy w tę stronę. Przyczyna druga to jest, bym powiedział, zniszczenie tego pięknego, cukierkowego obrazu Rosji, jaki buduje Władimir Putin dla świata; Rosji, która nie ma żadnych problemów i może pozwolić sobie na zorganizowanie najdroższych w historii igrzysk - dodaje.

Według eksperta, nie można wykluczyć kolejnych ataków. Jeśli to są bojownicy kaukascy, to boję się, że przed nami jeszcze seria zamachów. Niewykluczone, że oprócz zaostrzenia środków bezpieczeństwa Kreml zdecyduje się na jakieś prewencyjne ataki, aby zlikwidować lub uniemożliwić kolejne zamachy - powiedział Jan Malicki. Dla Putina igrzyska są priorytetem i jakakolwiek udana próba ich zakłócenia odebrana zostanie jako utrata prestiżu Rosji i samego prezydenta na arenie międzynarodowej - dodaje.

ug