We Włoszech próbuje się ograniczyć produkcję Prosecco, czyli białego musującego wina z północy kraju. Jego popularność i wysokie zyski sprawiają, że na winnice zamienia się każdy kawałek terenu.

REKLAMA

Nazwa Prosecco zastrzeżona jest dla win produkowanych w regionach Wenecja Euganejska i Friuli-Wenecja Julijska, w okolicach miejscowości Conegliano, Valdobbiadene i Asolo, ale ostatnio obszar ten znacznie się rozszerza.

W ostatnich 10 latach notuje się, zarówno we Włoszech, jak i wielu krajach świata, coraz większą popularność tego trunku. Wartość jego produkcji sięga obecnie 2,5 miliarda euro rocznie i właśnie to, jak zauważa "La Repubblica", prowadzi do jej rozwoju ponad miarę. Obecnie jest to 550 milionów butelek rocznie, z czego trzy czwarte trafia na eksport.

Produkcją tego wina zajmuje się 14 tysięcy winnic i firm, które chcą skorzystać z boomu. Winnice powstają na każdym wolnym terenie na wszystkich wzgórzach i wszędzie tam, gdzie można posadzić winorośl.

O tym, że wyśmienite wino stało się żyłą złota świadczy fakt, że hektar ziemi w jego kolebce Valdobbiadene kosztuje 1 milion euro.

Sytuacja wymyka się spod kontroli

Lokalne władze i eksperci ostrzegają, że sytuacja wyrywa się spod kontroli. To grozi według nich zarówno naruszeniem równowagi biologicznej, jak i obniżeniem jakości oraz chaosem na rynku, bo konsumentom coraz trudniej odróżnić wykwintne odmiany od tych masowych.

Sytuację postanowiono uregulować, przede wszystkim po to, by zahamować nową praktykę, wywołującą alarm wśród obrońców trunku i jego jakości. Z winnic w Apulii i na Sycylii wyrywa się winorośl odmiany glera z korzeniami, a następnie przesadza się w krainie, gdzie powstaje Prosecco najwyższej jakości. Pod nowe winnice wycinane się lasy, likwiduje się uprawy zbóż i sady.

Ktokolwiek sadzi glerę w nadziei, że kiedyś będzie mógł robić Prosecco, niech przestanie się łudzić. Produkcja jest ściśle związana z wyznaczonym terenem, a w przyszłości będzie ograniczona - ostrzegł wiceminister rolnictwo Franco Manzato.

(mn)