Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zdymisjonował mera Moskwy Jurija Łużkowa. Według służb prasowych Kremla, rosyjski prezydent stracił do niego zaufanie. Na pełniącego obowiązki moskiewskiego burmistrza Miedwiediew wyznaczył Władimira Riesina, dotychczasowego pierwszego zastępcę Łużkowa.
Opozycja oskarżała zarząd Moskwy o korupcję, a samego Łużkowa - o lobbowanie na rzecz sektora budowlanego, w tym koncernu Inteko należącego do jego żony Jeleny Baturinej. Pismo "Forbes" szacuje fortunę małżonki eksburmistrza na 2,9 mld dolarów. Od kilku tygodni działalność Łużkowa była ostro krytykowana przez państwowe media. Swojej niechęci do burmistrza nie ukrywał też Miedwiediew.
Rządzący Moskwą Jurij Łużkow liczył na polityczne poparcie premiera Władymira Putina i otwarcie ignorował obecnego prezydenta Rosji. Dymisja Łużkowa wygląda na polityczną grę pomiędzy Putinem i Miedwiediewem. Grę, w której główną stawką jest kolejna prezydentura.
Pozycję mera rosyjskiej stolicy można porównać ze stanowiskiem premiera średniego europejskiego państwa. Moskwa to również jedno z najbardziej skorumpowanych miast na świecie, przez które przepływają miliardy. Pieniądze te kontrolował Łużkow i jego żona.
Były mer Moskwy demonstracyjnie sugerował, że rządzi Putin a Miedwiediew jest jedynie figurantem. Otoczenie rosyjskiego prezydenta rozpętało w mediach kampanię przeciwko Łużkowowi. Po dwóch tygodniach medialnego ataku Miedwiediew musiał zwolnić mera Moskwy. Zrobił to chociaż przebywa teraz z oficjalną wizyta w Chinach.
74-letni Łużkow sprawował swój urząd nieprzerwanie od 1993 roku. W tym czasie przeżył trzy kampanie prezydenckie, sześć parlamentarnych, 10 premierów, dwie wojny w Czeczenii i kryzys finansowy. Znany jest z populistycznych i nacjonalistycznych poglądów. Jego kadencja upływała w czerwcu 2011 roku.