Prezydent Tunezji Zin el-Abidin Ben Ali zakazał siłom bezpieczeństwa strzelania do demonstrantów. Co więcej, obiecał obniżkę cen chleba, mleka i cukru. Od ponad trzech tygodni w Tunezji trwają zamieszki. Zginęły według oficjalnych źródeł 23 osoby, według opozycji - ponad 50.
Prezydent w wystąpieniu telewizyjnym obiecał, że nie będzie zmieniał konstytucji, aby móc ubiegać się w 2014 roku o kolejną kadencję. Powiedział, że limit 75 lat dla prezydenckich kandydatów powinien zostać niezmieniony. Oznacza to, że 74-letni Ben Ali, który rządził Tunezją żelazną ręką od 23 lat, pozostanie u władzy jedynie do końca kadencji.
Obiecał też wolność prasy i zakończenie blokady internetu.
Ben Ali w emocjonalnym wystąpieniu, po raz pierwszy w lokalnym dialekcie, a nie po arabsku, tłumaczył, że był oszukiwany przez swych współpracowników.
Zostałem oszukany. Nie jestem słońcem, które wszędzie świeci. Rozumiem obywateli Tunezji. Rozumiem ich żądania. Bardzo mi przykro z powodu tego, co się dzieje po 50 latach służenia krajowi, w wojsku, na różnych stanowiskach, 23 lata jako prezydent - oznajmił.
Lider opozycji tunezyjskiej, szef Postępowej Partii Demokratycznej Ahmed Nedżib Czebi zaapelował o utworzenia koalicyjnego rządu, w skład którego weszłyby wszystkie partie.
To wystąpienie jest politycznie ważne i odpowiada oczekiwaniom społeczeństwa obywatelskiego i opozycji. Jest to coś, o co prosiliśmy już od dawna, i dobrze, że obiecał nie brać udziału w następnych wyborach - powiedział Czebi w wywiadzie dla agencji Reutera.
Podkreślił, jak ważne dla kraju są reformy i powołanie nowego rządu, który się nimi zajmie.
W parlamencie miażdżącą przewagę ma ugrupowanie prezydenta Ben Alego - Zgromadzenie Demokratyczno-Konstytucyjne (RCD).