Jeśli okaże się, że za uszkodzeniem gazociągu Balticconnector stoi Rosja, NATO powinno rozważyć zamknięcie żeglugi na Morzu Bałtyckim. Pozwoli to chronić infrastrukturę krytyczną - uważa łotewski prezydent Edgars Rinkeviczs.
Szef łotewskiego państwa, pytany w telewizji o to, jaka powinna być odpowiedź NATO na uszkodzenie gazociągu Balticconnector i dwóch kabli, stwierdził, że przede wszystkim trzeba poczekać na wyniki dochodzenia w tej sprawie - pisze portal LSM.
Rozmawiałem z prezydentami Finlandii i Estonii i mniej więcej jest jasne, w jakim kierunku to zmierza - dodał.
Jeśli widzimy takie incydenty, to według mnie NATO powinno rzeczywiście po prostu zamknąć żeglugę na Morzu Bałtyckim. Można to zrobić. Statki można zatrzymać - powiedział Rinkeviczs.
Oczywiście to jest kwestia wielu praw morskich, ale jeśli będzie ewidentnie udowodnione, że to Rosja, to (...) w celu ochrony naszej infrastruktury krytycznej trzeba mówić o tym, że możemy zamknąć Morze Bałtyckie - kontynuował prezydent.
Jednak - jak wskazał - by rozpoczęły się takie rozmowy, muszą być znane konkretne fakty.
Wcześniej w reakcji na uszkodzenie gazociągu premier Łotwy Evika Silina zarządziła przeprowadzenie kontroli łotewskiej infrastruktury krytycznej pod względem jej przygotowania do możliwych zagrożeń.
8 października doszło do spadku ciśnienia w podmorskim gazociągu Balticconnector oraz awarii kabla telekomunikacyjnego łączących Finlandię z Estonią. Media po obu stronach Zatoki Fińskiej podały, że biorąc pod uwagę zakres uszkodzeń, przywrócenie przesyłu gazu może potrwać kilka miesięcy. Balticconnector dostarczał także gaz na Łotwę.
Szwedzki minister obrony cywilnej Carl-Oscar Bohlin podał, że uszkodzony został też podwodny kabel telekomunikacyjny między Szwecją i Estonią.
W czwartek NATO poinformowało o zintensyfikowaniu patroli na Morzu Bałtyckim w związku z niedawnymi zniszczeniami infrastruktury podmorskiej w regionie.