"Timmermans chce zmierzyć temperaturę nastrojów w sprawie Polski" - mówi RMF FM wysoki rangą urzędnik Komisji Europejskiej tuż przed dyskusją unijnych ministrów nt. praworządności w Polsce. Rozmówca naszej korespondentki Katarzyny Szymańskiej-Borginon dodaje, że wiceszef KE "nie chce brać na siebie całej odpowiedzialności", a dzisiejsza dyskusja o Polsce będzie dla niego okazją, by sprawdzić poparcie wśród krajów członkowskich dla ewentualnego uruchomienia w przyszłości art. 7 pkt 1 unijnego traktatu.
Artykuł ten nie oznacza jeszcze wprawdzie sankcji, ale "stwierdzenie ryzyka poważnego naruszenia praworządności". Do jego uruchomienia potrzeba zgody co najmniej 22 krajów UE, czyli większości 4/5 krajów bez Polski.
Z informacji korespondentki RMF FM wynika, że obecnie na poparcie takiej liczby krajów Timmermans raczej liczyć nie może.
Jak ustaliła Katarzyna Szymańska-Borginon, Angela Merkel powiedziała szefowi Komisji Europejskiej Jean-Claude’owi Junckerowi tuż przed jego wystąpieniem ws. przyszłości UE, że bez pewnego poparcia dla wspomnianej procedury wśród krajów Unii Bruksela ma jej przeciwko Polsce nie rozpoczynać. Nie chcę kolejnej europejskiej porażki - miała powiedzieć niemiecka kanclerz. Juncker z kolei przyznał, że nie ma obecnie zgody 4/5 krajów.
W dzisiejszej dyskusji o Polsce Timmermans ma - według relacji jego współpracowników - "trzymać się faktografii".
Po wakacjach ton wypowiedzi polskich władz był mniej agresywny - zauważa jeden z rozmówców naszej dziennikarki w KE.
Dla niektórych w Komisji zaskoczeniem było wyznaczenie daty 25 września na kolejne spotkanie Timmermansa z unijnymi ministrami: wciąż bowiem wiele jest niewiadomych. Timmermans nie będzie mógł np. powiedzieć nic o ustawach o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, bo dopiero dzisiaj prezydent Andrzej Duda ma pokazać światu swoje projekty.
W pewnym sensie prezydent Duda skradł Timmermansowi show - mówi rozmówca Katarzyny Szymańskiej-Borginon w Brukseli.
Wiceszef KE ma więc skupić się raczej na ustawach, które weszły już w życie, czyli o sądach powszechnych i Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury.
Także w sprawie Puszczy Białowieskiej są niejasności - przyznaje urzędnik KE. Polskie władze zapewniają, że respektują decyzję z 27 lipca o zakazie wycinki, a Trybunał Sprawiedliwości ma wypowiedzieć się w tej sprawie dopiero w pierwszej połowie października.
W dzisiejszej dyskusji unijnych ministrów w kwestii najbardziej zapalnych punktów nie będzie więc można jeszcze postawić Polsce żadnych zarzutów: te sprawy są bowiem po prostu "w toku".
Decyzji żadnych również nie będzie.
Nie oznacza to jednak, że unijni ministrowie będą milczeć. Estońscy dyplomaci (Estonia przewodniczy obecnie pracom UE) spodziewają się, że głos zabierze kilkunastu ministrów. Tak było również w maju podczas pierwszej dyskusji unijnych ministrów w sprawie Polski - mówi RMF FM estoński dyplomata.
Ostro za praworządnością wypowiedzą się z pewnością ministrowie z Belgii, Luksemburga, Francji i krajów skandynawskich.
(e)