Czesi zastanawiają się, co dalej z ich prezydentem. "Czy Milosz Zeman jest w stanie dalej wykonywać swoją funkcję?" - pyta portal Novinky. Polityk ma problemy zdrowotne - w niedzielę został przewieziony karetką do szpitala.
Milosz Zeman spędzi w szpitalu nawet trzy tygodnie - twierdzą dziennikarze portalu iDnes. Prezydent Czech trafił do lecznicy w niedzielę, po tym, jak spotkał się z wielkim przegranym wyborów parlamentarnych - dotychczasowym premierem, Andrejem Babiszem. Zeman obecnie przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej. Jego lekarz przekazał, że prezydent trafił do szpitala ze względu na powikłania towarzyszące przewlekłej chorobie. Stan prezydenta Czech Milosza Zemana po dobie hospitalizacji jest stabilny - przekazał Centralny Szpital Wojskowy w Pradze.
Z Ln odjela sanitka v doprovodu ochranky. @SeznamZpravy pic.twitter.com/M7yMVsQ7Am
GavendaJaroslavOctober 10, 2021
Problemy zdrowotne prezydenta Czech oznaczają najprawdopodobniej opóźnienie w utworzenie nowego rządu po wyborach - wskazuje dziennikarz RMF FM Paweł Balinowski. Zeman powinien desygnować premiera, na razie jednak nie może tego zrobić. Wcześniej deklarował, że niezależnie od wyniku, będzie to przegrany Babisz.
Większość parlamentarną mają natomiast dwie koalicje - SPOLU oraz Piraci i Burmistrzowie, którzy już zawarli sojusz w celu stworzenia rządu. W środę politycy tych ugrupowań spotykają się, by ustalić szczegóły wspólnych rządów.
Jeśli Zeman, który ma poważne, przewlekłe problemy ze zdrowiem nie będzie mógł dalej pracować, premiera wskaże przewodniczący Izby Poselskiej, ale do tego jeszcze długa droga - zauważa nasz dziennikarz.
Czeskie media już spekulują, że jeśli Zeman ustąpi kandydatem na jego następcę będzie Babisz. Choroba prezydenta Czech komplikuje bowiem jego plany pozostania premierem, mimo przegranych wyborów.
Problemy zdrowotne prezydenta Zemana nie sprzyjają również polsko-czeskim negocjacjom w sprawie kopalni Turów. Bardzo możliwe, że będą one zawieszone do czasu stworzenia nowego rządu. Może to potrwać tygodnie lub nawet miesiące.
Cały czas naliczane są za to kary nałożone na Polskę przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) za niewstrzymanie wydobycia w kopalni, które wynoszą już 11 milionów euro.