W Budapeszcie wciąż trwają protesty. Premier Węgier nie zamierza jednak przeprosić za swoje przemówienie, w którym przyznał, że oszukiwał kraj. Co więcej, Ferenc Gyurcsany podkreśla, że jak nigdy dotąd pragnie pozostać na swoim stanowisku.
Nie ustąpię, tylko będę kontynuował politykę stabilizującą sytuację polityczną i gospodarczą kraju - oświadczył Gyurcsany.
Jego zdaniem, nie ma żadnych powodów, by musiał przepraszać Węgrów. Nie publikowaliśmy fałszywych danych. Ale nie mieliśmy dość odwagi i sprawności, by wyrwać się podczas kampanii wyborczej z podsycanej przez opozycję spirali kłamstw i obietnic - wyjaśnił szef węgierskiego rządu. Gyurcsany przyznał, że styl jego przemówienia, które było przeznaczone dla grona wewnętrznego, może być dla wielu szokujący, ale sedno jego wypowiedzi dotyczyło tego, że konieczne są zmiany.
Wyjaśnienia premiera nie robią jednak żadnego wrażenia na protestujących. Kłamał, kłamie i będzie kłamał – mówią Węgrzy. Kiedyś musi odejść. Do tego czasu będę nosił białą wstążkę. Sądzę, że ma problemy psychiczne, skoro nie rozumie co tu się dzieje - mówi młoda kobieta. Posłuchaj relacji specjalnego wysłannika RMF FM – Przemysława Marca:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Ujawnienie majowej wypowiedzi Gyurcsanya wywołało w Budapeszcie akcje protestacyjne. W przepychankach zostało rannych 255 osób. W sobotnim wiecu przed gmachem parlamentu węgierskiego wzięło udział 40 tys. osób, domagając się ustąpienia premiera.