"Po niezliczonych procesach (o odzyskanie majątku - przyp. red.) doszedł do wniosku, że w Niemczech nie istnieje prawo ani sprawiedliwość" - tak o Heinrichu XIII mówi w rozmowie z "Die Welt" mężczyzna znający księcia. Heinrich XIII Reuss jest jedną z 25 osób zatrzymanych podczas środowego nalotu na działaczy ekstremistycznego środowiska tzw. Obywateli Rzeszy. 71-latek jest przedsiębiorcą na rynku nieruchomości. "Książę stawał się szaleńcem, który nie wierzył już w funkcjonujący system prawny" - stwierdził rozmówca "Die Welt".
Środowym szeroko zakrojonym nalotem na Obywateli Rzeszy władze nie tylko pokrzyżowały rzekome plany księcia, dotyczące zbrojnego ataku na Reichstag. "Pogrzebano także jego marzenia o zbudowaniu nowego imperium, pod jego osobistym przywództwem" - podkreśla "Die Welt".
Jeśli stawiane mu zarzuty potwierdzą się, książę stanie przed sądem jako podejrzany o kierowanie grupą terrorystyczną, która według prokuratora generalnego poczyniła "konkretne przygotowania" w celu "wtargnięcia małej grupy zbrojnej do niemieckiego Bundestagu". Zdaniem śledczych grupa, w skład której wchodzili m.in. policjanci i żołnierze, faktycznie byłaby w stanie przeprowadzić taką akcję. "Mieli know-how, wiedzę o terenie, broń i plany" - zauważa "Welt".
Grupa nie chciała poprzestać na ataku na Reichstag - celem jej przywódcy była "zmiana porządku politycznego" w Republice Federalnej. "Fakt, że książę uważał się za przywódcę mającego powstać nowego państwa, ma zapewne wiele wspólnego z jego rodem o ponad 800-letniej historii. Bogata i szeroko rozgałęziona rodzina Reussów należała kiedyś do najważniejszych rodów Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Dziś ród liczy 60 potomków" - dowiaduje się "Welt".
Imponująca historia rodzinna to jedna z przyczyn, dla których Heinrich XIII wysuwał swoje roszczenia do władzy. "Odnosił sukcesy biznesowe, działając w branży nieruchomości. (...) Odziedziczył neogotycki zamek myśliwski Waidmannsheil w Saaldorf an der Saale w Turyngii" - dodaje "Welt". Jako członek zarządu stowarzyszenia "Reussische Fuerstenstrasse" prowadził kampanię na rzecz prezentowania szerokiej publiczności spuścizny historycznej i kulturowej swojego rodu.
Mogliśmy obserwować powolną radykalizację i szaleństwo zdolnego, utalentowanego biznesmena - powiedział w rozmowie z "Die Welt" mężczyzna, należący od lat do kręgu znajomych księcia. Opowiada, że Reuss po upadku Muru Berlińskiego w "licznych procesach sądowych" walczył o majątek rodzinny, wywłaszczony w czasach NRD.
Nie każdy proces kończył się sukcesem. Były one coraz bardziej rozległe, coraz bardziej bezsensowne. Po niezliczonych procesach doszedł do wniosku, że w Niemczech nie istnieje prawo ani sprawiedliwość - wyjaśnia mężczyzna, dodając, że "stamtąd był już tylko mały krok w kierunku środowiska Obywateli Rzeszy". Książę stawał się szaleńcem, który nie wierzył już w funkcjonujący system prawny - podsumował.
Starania o odzyskanie rodowego majątku miały dla Reussa "najwyraźniej nie tylko aspekt finansowy". Uważał, że jego rodzina została oszukana także w kwestii władzy. Już w 2019 roku na nagraniu wideo, do którego dotarł "Die Welt", Reuss krytykował, że zarządzanie strukturami państwowymi było "znacznie sprawniejsze za czasów jego przodków" w okresie cesarstwa. Jeśli coś było nie tak, szło się prosto do księcia. A dzisiaj do kogo pójść? Do swojego posła? (...) Powodzenia! - mówił.
Książe był ponadto wyznawcą antysemickich teorii spiskowych, co również zostało udokumentowane we wspomnianym nagraniu - podkreśla "Die Welt". Reuss przekonywał, że "za niepokojami, takimi jak rewolucja francuska, stali przedstawiciele dynastii Rothschildów". Z kolei reżim Hitlera miał być finansowany przez Stany Zjednoczone, a II wojna została rozpoczęta "w celu przyspieszenia rozprzestrzeniania się ludności żydowskiej".
"Takie stwierdzenia doprowadzają do rozpaczy głowę szeroko rozgałęzionej arystokratycznej rodziny" - podkreśla "Die Welt". Na czele rodu stoi mieszkający w Austrii Heinrich XIV, książę Reuss, który o swoim aresztowanym krewnym powiedział: "Myślę, że to, co go spotkało, jest niesprawiedliwe. Potrafię zrozumieć jego gorycz. Jednak wnioski, które z tego wyciągnął, są całkowicie błędne".
Jak dodał, Heinrich XIII oddalił się od rodziny 14 lat temu. Od pewnego czasu widzimy, że się zradykalizował. Jego wypowiedź (...) z 2019 roku, gdzie głosił antysemityzm i kwestionował rządy prawa, otworzyła nam oczy- podkreślił krewny aresztowanego księcia. Dodał, że szkody wyrządzone przez Heinricha XIII są dla rodziny nie do naprawienia. Wszyscy mężczyźni w rodzie noszą imię Heinrich, będziemy więc ciągle myleni i kojarzeni z jego osobą - podsumował Heinrich XIV w komentarzu dla "Welt".
Niemiecki książę Heinrich XIII Reuss był jedną z 25 osób zatrzymanych podczas środowego nalotu na działaczy ekstremistycznego środowiska tzw. Obywateli Rzeszy. Po przeprowadzeniu planowanego przez nich zamachu stanu miał zostać nową głową państwa - informował portal dziennika "Hessenschau".
Obywatele Rzeszy są radykalnym, skrajnie prawicowym środowiskiem, nie uznającym obecnego systemu politycznego ani prawnego Republiki Federalnej Niemiec. W 2020 roku działalność ruchu została zdelegalizowana przez niemieckie MSW.
Jak potwierdził szef MSW Hesji, zatrzymany książę miał stać na czele organizacji terrorystycznej i kontrolować jej struktury. Obok niego w grupie znalazła się m.in. była posłanka AfD do Bundestagu, berlińska sędzia Birgit Malsack-Winkemann, żołnierze Bundeswehry, lekarze i biznesmeni.
Według szefowej niemieckiego MSW liczba "Obywateli Rzeszy" w porównaniu z poprzednim rokiem wzrosła o dwa tysiące, do 23 tys. - pisze portal dziennika "Bild".
Według minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser dziesięć procent "Obywateli Rzeszy" jest uznawanych za gotowych do użycia przemocy. W ubiegłym roku zarejestrowano 239 aktów przemocy z ich strony.
Faeser powiedziała w weekend gazecie "Bild am Sonntag", że "nie mamy do czynienia z nieszkodliwymi wariatami, ale z osobami podejrzanymi o terroryzm, z których wszyscy są teraz w areszcie".
Szefowa MSW chce "z całą konsekwencją" rozbroić "Obywateli Rzeszy". Co najmniej 1050 z nich ma już odebrane pozwolenia na broń - poinformowała minister. Tutaj potrzebny jest maksymalny nacisk ze strony wszystkich władz - dodał. Zapowiedziała, że rząd wkrótce "jeszcze bardziej zaostrzy prawo o broni".