To już prawie tydzień od wielkiej powodzi na zachodzie Niemiec. W miniony wtorek nad Nadrenią przeszły ulewy, w wyniku których niewielkie rzeki wystąpiły z brzegów niszcząc domy, drogi, pozbawiając życia 165 osób. W miniony weekend z podtopieniami zmagała się Bawaria i Saksonia.
Dziś na zalanych terenach woda już pomału opada. Chwile grozy przeżyli w nocy mieszkańcy Pasawy na pograniczu niemiecko-austriackim, gdzie niebezpiecznie przybrał Dunaj. Było poważne ryzyko, że rzeka wystąpi z brzegów, ale na szczęście sytuacja się ustabilizowała i według najnowszych prognoz, do wieczora woda powinna opaść o 1,5 metra.
Są też inne dobre informacje: synoptycy nie wydali żadnych ostrzeżeń meteorologicznych. Padać już nie powinno.
Dziś dokładnie oceniony został stan zapory Steinbachtalsperre koło Euskirchen. W nocy pojawiła się plotka, że nadwyrężona przez masy wody tama puściła, na miejsce wysłano strażaków, informacja okazała się być na szczęście nieprawdziwa. Eksperci uznali, że nie ma ryzyka pęknięcia tamy. Zapora była mocno osłabiona, ale spiętrzonej przez nią wody systematycznie ubywa. Mieszkańców dwóch położonych poniżej tamy gmin ewakuowano na wszelki wypadek.
Gorzej wygląda sytuacja w Erftstadt. Miejscowości wciąż zagraża olbrzymie osuwisko wywołane przez falę powodziową, która spłynęła do wyrobiska żwiru, porywając ze sobą tony ziemi. Grunt w każdej chwili może się osunąć, niszcząc kolejne domy. Niestabilny obszar monitorowany jest za pomocą dronów, nie wiadomo czy i kiedy mieszkańcy Erftstadt będą mogli wrócić do domów.
Straty po powodzi są potężne. Nadal nie udało się naprawić nadajników sieci komórkowej. Na zalanym terenie zachodnich Niemiec działa mniej więcej 2/3 stacji telefonii komórkowych, to oznacza nadal problemy z zasięgiem.
Ucierpiały drogi, w tym autostrady A1 koło Leverkusen i A61 koło Bonn. Jezdnie zostały zmyte i trzeba je odbudować, to oznacza zamknięcie dróg na długie miesiące. Zniszczone są też mniejsze drogi, lokalny ruch kolejowy został sparaliżowany. Jak podsumowała Deutschebahn, uszkodzonych zostało aż 600 kilometrów torów, 80 stacji. W Nadrenii Palatynacie ma dziś ruszyć szacowanie szkód, będzie możliwe jeszcze nie wszędzie, bo nie wszędzie woda całkowicie opadła.
Zagrożone jest stanowisko federalnego ministra spraw wewnętrznych Horsta Seehofera, którego opozycja obarcza winą za system ostrzegania ludności, który w przypadku powodzi zawiódł. Jak informują lokalne media, wiele osób zostało zaskoczonych przez falę powodziową, bo nie zawyły syreny alarmowe. Lewica wini szefa resortu i domaga się jego dymisji.
Swoją karierę skomplikował sobie też polityk uważany za potencjalnego następcę Angeli Merkel na stanowisku kanclerza. Media obiegły zdjęcia Armina Lascheta, śmiejącego się do rozpuku podczas wizytowania zalanych terenów. Polityk już przeprosił i przyznał, że ma pretensje do samego siebie, bo uwieczniony na zdjęciach śmiech był, jak to ujął, nie na miejscu.
Conservative chancellor candidate Armin Laschet has apologized following criticism online over him appearing to laugh in the background as German President Steinmeier gives a somber statement on help for flooding victims. pic.twitter.com/RrSJZvpxXx
dwnewsJuly 19, 2021