Pruskie Powiernictwo zapowiada złożenie do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości skargi przeciwko Polsce. Chodzi o majątki utracone przez Niemców wysiedlonych po 1945 roku.

REKLAMA

Pozew ma trafić do Strasburga w ciągu najbliższych dni. Powiernictwo domaga się albo zwrotu majątków, albo odszkodowania od państwa polskiego. Niemiecka spółka nie chce ujawniać innych szczegółów. Nie wiadomo nawet, kto będzie jej adwokatem – Powiernictwo boi się, że naciski ze strony polityków i mediów mogą skłonić kancelarię do wycofania się. Do takiej sytuacji doszło przed rokiem.

Pruskie Powiernictwo na potrzeby sprawy najpewniej zgromadziło przedwojenne księgi wieczyste i akty notarialne. Może to być jednak za mało, by sąd podjął decyzję po myśli spółki.

Proces w Strasburgu skazany jest na niepowodzenie – uważa jeden z berlińskich adwokatów, z którym rozmawiał korespondent RMF FM. - Według konwencji najpierw trzeba wykorzystać całą instancyjność w danym państwie, by iść z tym do Strasburga. Strasburg musiałby stwierdzić, że w Polsce nie ma niezawisłych sądów - tłumaczy Stefan Hambury.

Już teraz można powiedzieć, że jeśli spółka przegra, wpłynie to na dalsze pogorszenie stosunków polsko-niemieckich. Obawiają się tego także prawnicy którzy sugerują, by nie zaniedbywać kontaktu politycznego z niemieckim rządem. Rząd jednak nie zajmuje na razie stanowiska w tej sprawie - MSZ czeka, aż pozew trafi do Trybunału.

Prawnicy jednak są spokojni o wynik ewentualnego procesu. - W mojej ocenie państwo polskie nie powinno ponosić odpowiedzialności za decyzje, które zostały podjęte przez trzy mocarstwa: Związek Radziecki, Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię - mówi mecenas Piotr Klepaczko. Chodzi o ustalenia międzynarodowych konferencji w Jałcie i Poczdamie. Tam Polska miała niewiele do powiedzenie w kwestii przebiegu naszej zachodniej granicy.