Pewien Włoch, który w kwietniu tego roku stracił dom podczas trzęsienia ziemi w mieście L'Aquila - stolicy górskiego regionu Abruzja, chce zamieszkać u Silvio Berlusconiego. Złożył nawet oficjalny wniosek o tymczasowe zakwaterowanie go w jednej z rezydencji premiera w Rzymie lub na Sardynii.
Antonio Bernardini zapewnił w rozmowie z dziennikarzami "Corriere della Sera", że nie jest to z jego strony żadna prowokacja, lecz po prostu chciałby jak najpoważniej skorzystać z zaproszenia, z jakim kilka dni po tragedii wystąpił do poszkodowanych szef rządu włoskiego. Rzeczywiście - odwiedzając w kwietniu w L'Aquili rodaków, poszkodowanych w trzęsieniu ziemi - Berlusconi powiedział im, że niektórzy mogliby zamieszkać w Villa Certosa na Sardynii, a innych jest gotów czasowo umieścić w różnych mieszkaniach, jakie ma w Mediolanie.
Dwie rodziny niech jadą na Sardynię, tam w moim majątku też są mieszkania. Zdecydujemy z szefem mego protokołu, kto tam pojedzie i co najmniej jedna rodzina niech jedzie do mnie do Mediolanu 2 lub do Mediolanu 3 - mówił wówczas Berlusconi. Mediolan 2 i Mediolan 3 to dwa zespoły apartamentowców, zbudowane w Mediolanie przez Edilnord - przedsiębiorstwo budowlane koncernu Fininvest, należącego do Berlusconiego.
Włoski premier zapewnił, że myśli też o innych nieruchomościach, które mógłby zaoferować jako schronienie ludziom ewakuowanym z L'Aquili.
Trzęsienie ziemi o sile 5,8 w skali Richtera, które 6 kwietnia nad ranem nawiedziło miasto i po którym nastąpiło w następnych tygodniach wiele wstrząsów wtórnych, spowodowało śmierć 299 osób. 58 tysięcy osób zostało ewakuowanych.
"Corriere della Sera" nie podaje, czy któraś z ewakuowanych z L'Aquili rodzin skorzystała dotąd z zaproszenia premiera Włoch.