Po 9 godzinach indyjska policja uwolniła 23 dzieci przetrzymywane w wiosce Kathariya, w stanie Uttar Pradeś. Podczas akcji zabito porywacza. Po akcji tłum zlinczował żonę mężczyzny - kobieta zmarła w szpitalu.

REKLAMA

Subhash Batham w czwartek wieczorem zwabił dzieci do swojego domu w wiosce Kathariya pod pretekstem imprezy urodzinowej swojej córki. Kiedy rodzice przyszli odebrać dzieci, Batham zabarykadował się w domu i zaczął rzucać bomby domowej roboty w stronę mieszkańców wioski.

Wystrzelił również osiem razy w stronę tłumu raniąc Anupama Dubeya, który próbował negocjować z mężczyzną zanim pojawiła się policja. Porywacz był na przepustce z więzienia, gdzie odsiadywał dożywotni wyrok za udział w morderstwie. Twierdził, że podczas jego nieobecności, mieszkańcy wioski zgwałcili jego żonę.

Prosiłem o uwolnienie dzieci, ale on nalegał na sprowadzenie naczelnika urzędu miasta (dystryktu Farrukhabad, gdzie znajduje się wioska - red.) i miejscowego posła, aby zgłosić sprawę karną przeciw mieszkańcom wioski - opowiadał dziennikowi "The Times Of India" Anupam Dubey.

Około północy porywacz uwolnił 10-miesięczną dziewczynkę i zażądał przydziału domu dla swojej rodziny w zamian za uwolnienie reszty dzieci. W budynku wciąż przebywało 22 dzieci - najmłodsze miało niespełna rok, a najstarsze 15 lat.

Po pierwszej w nocy grupa antyterrorystyczna wzięła szturmem budynek. W akcji wzięły udział drony. Policja potwierdziła zastrzelenie porywacza. Naszym priorytetem było uwolnienie dzieci bez strat w osobach postronnych - powiedział zebranym reporterom rzecznik policji.

Zaraz po wyprowadzeniu dzieci z budynku, mieszkańcy wioski rzucili się na żonę porywacza. Ciężko pobita, zmarła w pobliskim szpitalu. Policja nie jest pewna czy kobieta pomagała mężowi w porwaniu.