Już 151 przypadków przemocy seksualnej potwierdzono w dochodzeniu prowadzonym w niewielkim miasteczku Tysfjord w Laponii. Policja przeprasza, że nie zareagowała na czas. Tysfjord na północy Norwegii ma zaledwie 2 tysiące mieszkańców. Już zeszłego lata kilka osób ujawniło reporterom gazety VG, że od lat dochodziło tam do przemocy seksualnej na gigantyczną skalę, ale w miasteczku panuje zmowa milczenia. Ofiary – w większości dzieci – oraz ich oprawcy byli członkami sekty religijnej, choć sami mówią o sobie, że są chrześcijanami.

REKLAMA

Po wszczęciu dochodzenia norweska policja potwierdziła 151 przypadków przemocy seksualnej. Ofiarami były najczęściej dziewczynki w wieku od 7 do 16 lat. Najmłodsza ofiara miała lat 4. Najstarsza - 74.

W większości przypadków napaść jest kwalifikowana jako gwałt, za który zgodnie z norweskim prawem grozi 21 lat więzienia.

W kręgu podejrzanych są 92 osoby, ale w akt oskarżenia postawiono dopiero kilka z nich.

Do wykorzystywania seksualnego dochodziło od dziesięcioleci, prawdopodobnie już od 1954 roku. Norweska policja przeprasza za swoją bierność.

Praca policji do 2016 rokuj była niewystarczająca. W naszych materiałach mamy zeznania osób, który zgłaszały przypadki molestowania na policji. Ich skargi pozostały jednak bez echa. Nie zrobiono nawet żadnych notatek - oświadczył szef policji Tone Vangen.

70 proc. ofiar to Lapończycy, w większości członkowie grupy religijnej wywodzącej się z nurtu laestadianizmu - konserwatywnego odłamu luteranizmu.

Populacja Lapończyków - Samów, jaki sami o sobie mówią - szacowana jest w Norwegii na 40 000 do 60 000. Dokładnie trudno to policzyć, ponieważ Lapończycy prowadzą często - zgodnie z tradycją - koczowniczy tryb życia.

Samowie byli przez stulecia dyskryminowani, za co w 1997 roku król Harald oficjalnie ich przeprosił.

Lars Magne Andreassen, szef ośrodka kultury Samów w Tysfjord powiedział, że jest "rozdarty pomiędzy bólem a dumą".

To bolesne, uzmysłowić sobie skalę przemocy, do której dochodziło przez wiele lat... Ale jestem także dumny, że społeczność przerwała milczenie. W przypadku Tysfjord zmowa milczenia panowała zarówno w środowisku ofiar, jaki i władz - powiedział.

Skala przemocy jest przerażająca. Jesteśmy niewielką społecznością, która będzie musiała uporać się ze swoją przeszłością - powiedział z kolei burmistrz Tysfjord Tor Asgeir Johansen.

(j.)