Kontrolowany przez chiński kapitał strategiczny port w Taranto na południu Włoch ma zostać, z poparciem USA, "odbity" przez polskie konsorcjum, które ma zainwestować w nadbrzeże 60 mln euro - twierdzi dziennik "La Verita".
Według tego źródła, za inwestycją ma stać konsorcjum trzech firm działających w branży logistycznej, a za całość ma odpowiadać Poland - U.S. Operations sp. z o. o. (PLUS Ops).
Prezesem spółki jest Ronald Farkas, były oficer Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, były wysoki urzędnik ds. programów lotniczych w Ambasadzie USA w Warszawie.
Spółka informuje na swojej stronie, że do jej obowiązków należało "zarządzanie i koordynowanie programów zagranicznej sprzedaży sprzętu wojskowego o wartości ponad 4 miliardów USD pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rzeczpospolitą Polską".
Spółka miała realizować projekty obejmujące m.in. konserwację samolotów transportowych Herkules C-130 czy rozbudowę wywiadu elektromagnetycznego (SIGINT).
Partnerem inwestycji w porcie Taranto ma być firma spedycyjna Pol-Mare z Gdyni, która od ponad 15 lat jest obecna w branży transportowej. W konsorcjum ma znaleźć się też trzeci podmiot, którego nazwy nie wymienia gazeta. Dziennik informuje, że informację uzyskała od wysokich przedstawicieli Włoch w Polsce, m.in. od Nicoli Petteno, który jest prezesem polskiego oddziału Confindustrii, włoskiej organizacji pracodawców i przemysłowców.
Miejscem inwestycji ma być tzw. strefa Eco/Park w porcie Taranto. Za kwotę 60 mln euro zbudowany ma być terminal intermodalny z pełną obsługą infrastrukturalną - czytamy.
Informację potwierdził gazecie adwokat Jacek Bieniak, z kancelarii Act BSWW Legal, która ma obsługiwać inwestycję. "La Verita" wyraziła opinię, że wejście Polaków do Taranto odbywa się z pomocą i na życzenie Amerykanów, którzy z niepokojem patrzą na chińskie wpływy w portach Europy.
Obecność kapitału chińskiego w portach państw Unii Europejskiej to ryzyko cyberataków, szpiegostwa i wykradania wrażliwych danych. Najbardziej niebezpieczna sytuacja panuje w Pireusie i Hamburgu - zaalarmował 7 listopada włoski dziennik "La Stampa", powołując się na raport Parlamentu Europejskiego. Włoska gazeta wskazała na ryzyka cybernetyczne, "jeśli chińskie przedsiębiorstwa będą miały dostęp do systemów komunikacyjnych i sieci lokalnych".
Jak podkreślono, stanowi to z pewnością "ryzyko na poziomie lokalnym", ale jednocześnie "może stwarzać także szersze ryzyko dla Europy, zwłaszcza w odniesieniu do sił zbrojnych państw członkowskich UE i NATO".
W dokumencie oszacowano, że w latach 2004-21 chińskie firmy wydały ponad 9,1 mld euro na przejęcia europejskich portów morskich. Najwięksi inwestorzy to Ocean Shipping Company (Cosco) i China Merchants.
Głównym dostawcą dźwigów do rozładunków statków dla portów europejskich jest Hanghai Zhenhua Heavy Industries Company Limited (ZPMC). Cosco w pełni kontroluje port w Pireusie w Grecji. W tym przypadku "obecność tej firmy w pobliżu krytycznej infrastruktury cywilnej i wojskowej jest wysoce problematyczna pod względem zagrożeń cybernetycznych i potencjalnych wycieków wrażliwych danych" - podkreślono w raporcie. Problem nie ogranicza się do Grecji.
Chiny, poprzez swoje spółki, są obecne w dziesięciu państwach członkowskich UE (Polsce, Belgii, Francji, Niemczech, Grecji, Włoszech, Malcie, Holandii, Hiszpanii i Szwecji). Raport wskazuje na szczególną sytuację portu w niemieckim Hamburgu, gdzie Cosco posiada 24,99 proc. pakietu akcji spółki zarządzającej obiektem.
Dzięki obecności i operacjom Cosco w Hamburgu władze Chin uzyskują "szeroki dostęp do kluczowych systemów i danych, w tym tajemnic wojskowych Niemiec i NATO".