​W poniedziałek rozpoczęły się doroczne ćwiczenia NATO z odstraszania jądrowego. W manewrach Steadfast Noon biorą udział cztery samoloty wielozadaniowe F-16 z polskich Sił Powietrznych, które zwykle występują w roli eskorty dla nosicieli broni jądrowej.

REKLAMA

Ćwiczenia Steadfast Noon rozpoczęły się w poniedziałek i potrwają dwa tygodnie. Bierze w nich udział około 2 tys. żołnierzy z trzynastu państw NATO, a także ponad 60 statków powietrznych, w tym maszyny zdolne do przenoszenia broni jądrowej. Podczas ćwiczeń nie przewiduje się wykorzystania prawdziwych głowic jądrowych ani ostrej amunicji.

Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła poinformował PAP, że w manewrach uczestniczą także Polacy. Siły Powietrzne wysłały cztery samoloty wielozadaniowe F-16 oraz 90 żołnierzy z 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego, którego bazy znajdują się w poznańskich Krzesinach i Łasku koło Łodzi.

Polskie maszyny nie są zintegrowane z bombami jądrowymi, jednak polscy lotnicy regularnie biorą udział w NATO-wskich ćwiczeniach z odstraszania jądrowego, z reguły występując w roli eskorty dla nosicieli broni jądrowej.

Ćwiczenia mają charakter rutynowy

W tegorocznych ćwiczeniach Steadfast Noon biorą udział nie tylko maszyny wielozadaniowe zdolne do przenoszenia broni jądrowej, ale także bombowce, myśliwce eskorty, latające tankowce oraz samoloty rozpoznawcze i walki radioelektronicznej. Gospodarzami manewrów są Belgia i Holandia - loty przewidziano w ich przestrzeni powietrznej, a także nad Morzem Północnym, Danią i Wielką Brytanią.

NATO podkreśla, że ćwiczenia mają charakter rutynowy i odbywają się co roku w październiku, a ich planowanie odbyło się z rocznym wyprzedzeniem. Celem manewrów jest zapewnienie w NATO bezpiecznego, skutecznego i wiarygodnego odstraszania jądrowego.

W tym roku po raz pierwszy w roli nosicieli broni jądrowej wystąpią samoloty wielozadaniowe F-35A z Holandii. Państwo to odebrało pierwszy egzemplarz w styczniu 2019 r., a we wrześniu 2024 r. ogłosiło osiągnięcie pełnej gotowości operacyjnej przez tego typu maszyny.

Nie ma bezpośredniego zagrożenia użycia broni jądrowej

Na tegorocznym szczycie w Waszyngtonie państwa NATO zgodziły się, że tak długo, jak istnieje broń jądrowa, tak długo NATO pozostanie sojuszem jądrowym. W doktrynie Sojuszu Północnoatlantyckiego podstawowym celem potencjału jądrowego jest zachowanie pokoju i odstraszanie agresji.

W tym roku NATO-wskie ćwiczenia z użycia broni jądrowej przypadają kilka tygodni po tym, jak prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił zmiany w jej doktrynie jądrowej. W ocenie nowego sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego, obecnie nie ma bezpośredniego zagrożenia użyciem broni nuklearnej przez Rosję mimo gróźb kierowanych przez Putina.

Prawdą jest, że retoryka nuklearna Putina jest lekkomyślna i nieodpowiedzialna, ale - pozwolę to sobie powiedzieć absolutnie jasno - nie widzimy żadnego bezpośredniego zagrożenia użyciem broni nuklearnej - powiedział.

Jak dodał, Putin chce mówić o swoim arsenale nuklearnym i chce też, żeby mówiło o nim NATO. Myślę, że nie powinniśmy tego robić. Powinniśmy po prostu uznać, że bezpośredniego zagrożenia nie ma - dodał Rutte, podkreślając, że gdyby Sojusz uległ groźbom Putina i np. zmniejszył wsparcie dla Ukrainy, stworzyłoby to precedens i oznaczałoby, że same groźby użycia siły militarnej pozwalają Rosji uzyskiwać swoje cele.