W należącym do LOT-u dreamlinerze, który stoi na płycie lotniska w Chicago, trzeba wymienić jeden z silników. Awarię wykryto, gdy polscy piloci mieli usiąść za sterami maszyny, by polecieć do centrum serwisowego Boeinga w Etiopii. To tam modyfikowane są akumulatory, przez które 787 zostały uziemione w połowie stycznia. Informację o usterce samolotu dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
Na razie nie wiadomo, co dokładnie było przyczyną awarii silnika. Wykażą to dopiero testy przeprowadzone przez producenta. Usterkę wykryto podczas pierwszego rozruchu silników od prawie 3 miesięcy. Ponieważ maszyna była unieruchomiona na lotnisku tyle czasu, piloci poprosili o przegląd w obecności mechaników producenta. Wtedy okazało się, że jeden silnik pracuje nieprawidłowo.
W tej sytuacji LOT zażądał od Rolls-Royce’a szczegółowej inspekcji. Zamiast tego firma zaproponowała jednak montaż nowego silnika i odesłanie uszkodzonego egzemplarza do testów.
Rzecznik LOT-u zapewnia jednak, że polski przewoźnik nie poniesie z tego powodu żadnych dodatkowych kosztów. Mamy i umowę gwarancyjną, i umowę serwisową z Rolls-Roycem. To nie są nasze koszty - powiedział Marek Kuciński w rozmowie z RMF FM. Dodał, że wymiana silnika potrwa 2-3 dni i o tyle opóźni się wylot maszyny z Chicago do Addis Abeby, by tam zmodyfikować akumulatory. LOT zapewnia, że dreamliner wróci do siatki połączeń 5 czerwca.
50 przekazanych dotąd różnym przewoźnikom dreamlinerów uziemiono w połowie stycznia po wykryciu problemów technicznych z akumulatorami. Dwa miesiące później amerykański Federalny Urząd Lotnictwa (FAA) zatwierdził plan przeprojektowania wadliwych baterii litowo-jonowych.