W nocy polskiego czasu w Waszyngtonie otwarto nową rezydencję ambasadora RP. Na otwarciu pojawiła się m.in. Hillary Clinton. Zabrakło jednak szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego. Amerykańską polityk powitał ambasador Robert Kupiecki.
Rezydencja ma kilkanaście pokoi i zajmuje cztery piętra. Dyplomaci mają do swojej dyspozycji salą konferencyjną oraz łącza, dzięki którym w każdej chwili mogą połączyć z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. W pobliżu budynku znajduje się pięćdziesiąt ambasad. Mieszka tam również m.in. wiceprezydent Joe Biden oraz amerykańska sekretarz Stanu Hillary Clinton.
To prestiżowa lokalizacja - zapewnia ambasador RP w Waszyngtonie Robert Kupiecki. Zwracając się do Hillary Clinton powiedział: "Pani sekretarz, jeżeli kiedykolwiek zabraknie pani szklanki cukru, zna pani adres". Amerykańska polityk nie pozostała dłużna: Witam w sąsiedztwie. Ja również zrewanżuję się. Jeśli będzie pan potrzebował nawet worka cukru - proszę przyjść. Zrobię co będę mogła. Będę zbierała cukier na całej ulicy.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Robert Kupiecki przekonywał, że nowa siedziba to przede wszystkim miejsce pracy, a nie jedynie wygodne mieszkania dla ambasadora. Zaproszenie do rezydencji w procesie dyplomatycznym ma rangę wyższą niż zaproszenie do ambasady czy do każdego innego miejsca, miejsca publicznego - powiedział.
Budynek, w którym rezyduje polski ambasador w Waszyngtonie, kupiono za prawie 10 milionów dolarów. Remont kosztował cztery miliony dolarów.