Wszyscy polscy rolnicy muszą czekać na pełne dopłaty tak, jak to wynika z harmonogramu przyjętego w czasie negocjacji akcesyjnych w Kopenhadze - uznał rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.
Na kopenhaskim szczycie w 2002 roku ustalono, że dopłaty dla Polaków będą rosły co roku - od 1/4 tego, co dostają farmerzy w starych krajach UE do 100 procent w 2013 roku. Potem jednak Bruksela rozszerzyła spis między innymi o producentów masła, mleka w proszku i roślin energetycznych. Wynikało to z przeprowadzonej w 2003 roku reformy wspólnej polityki rolnej.
Polska domagała się, by w tych sektorach były od razu pełne dopłaty. Warszawa zaskarżyła decyzję do Trybunału, argumentując, że była to decyzja na niekorzyść polskich rolników, a UE nie ma prawa rozszerzać uzgodnień z Kopenhagi, które stanowią wyjątek od reguły, na nowe, uzgodnione od tego czasu dopłaty. Polski rząd uważa, że kopenhaski kompromis dotyczył tylko istniejących już wtedy dopłat w innych sektorach, zaś dopłaty do wyrobów mleczarskich, orzechów i roślin energetycznych od razu należą się polskim rolnikom w pełnej wysokości.
Proponuję, by Trybunał stwierdził, że skarga jest dopuszczalna, ale oddalił ją co do meritum - napisał jednak w swojej opinii Poiares Maduro. Jego opinia nie jest wiążąca, ale praktyka wskazuje, że sędziowie Trybunału często zgadzają się z linią wskazaną przez rzecznika. Wyrok oczekiwany jest po wakacjach.