Opublikowanie przez najstarszego syna prezydenta Donalda Trumpa na Twitterze maili wskazujących, że związana z Kremlem prawniczka chciała przekazać kandydatowi Republikanów informacje kompromitujące jego rywalkę Hillary Clinton, wywołało polityczny huragan w USA

REKLAMA

Z ujawnionej korespondencji Donalda Trumpa Jr. z ekspertem ds. public relations Robem Goldstonem, wynika jednoznacznie, że Kreml chciał przekazać sztabowi Trumpa informacje, które mogłyby pogrążyć kandydatkę na prezydenta USA Hillary Clinton.

W mailu z 3 czerwca 2016 roku Goldstone napisał, że prokurator generalny Rosji "zaoferował przekazanie kampanii Trumpa dokumentów i informacji, które pogrążą Hillary oraz jej interesy z Rosją... Byłoby to bardzo użyteczne dla Twojego ojca". To są oczywiście bardzo wrażliwe informacje z wysokiego szczebla, ale jest to część wsparcia pana Trumpa przez Rosję i jej rząd - dodał.

Donald Trump Jr. odpisał: Jeśli to jest to, co mówisz, kocham to.

Z opublikowanych maili wynika, że zainteresowane strony planowały poruszyć temat przekazania informacji podczas rozmowy telefonicznej, jednak do niej nie doszło i zamiast tego Goldstone zorganizował 9 czerwca 2016 roku spotkanie między rosyjską prawniczką Natalią Weselnicką a synem Donalda Trumpa.

W spotkaniu uczestniczyli także ówczesny szef kampanii prezydenckiej Paul Manafort oraz zięć Trumpa Jared Kushner. To pierwszy potwierdzony prywatny kontakt między osobami ze ścisłego otoczenia Trumpa a Rosjanami.

Here's my statement and the full email chain pic.twitter.com/x050r5n5LQ

DonaldJTrumpJr11 lipca 2017

Here is page 4 (which did not post due to space constraints). pic.twitter.com/z1Xi4nr2gq

DonaldJTrumpJr11 lipca 2017

W ocenie przeciwników politycznych prezydenta Trumpa, zgoda jego najstarszego syna na spotkanie z Weselnicką, stanowi - jak ujął to dziennik "The Washington Post" - "publiczne przyznanie się syna prezydenta do zarzutu zmowy z władzami Federacji Rosyjskiej w celu zagwarantowania zwycięstwa ojca w wyborach prezydenckich".

Adwokatka Natalia Weselnicka była znana amerykańskiemu kontrwywiadowi ze swych zabiegów o zniesienie amerykańskich sankcji wobec Rosji, wprowadzonych w związku z śmiercią w niewyjaśnionych okolicznościach prawnika Sergieja Magnitskiego w rosyjskim więzieniu w 2009 roku. Sankcje przyjęto w oparciu o ustawę znaną jako "Magnitsky Act".

Teraz jej nazwisko kojarzone jest przede wszystkim ze sztabem Trumpa.

Huragan piątej kategorii

Niechętne prezydentowi liberalne media powołują się na anonimową wypowiedź wysoko postawionego przedstawiciela Białego Domu, który porównał szok spowodowany konsekwencjami ujawnienia przez syna prezydenta maili ws. "rosyjskiego wsparcia" do uderzenia w Biały Dom "huraganu piątej, najsilniejszej, kategorii".

Za każdym razem, gdy tylko prezydent próbuje się zdystansować od którejś z afer związanych z podejrzeniami o mieszanie się Rosji w amerykańskie wybory i zostawić to wszystko gdzieś za sobą, natychmiast wypływają nowe zarzuty, które z powrotem wysuwają go na pierwszy plan - czytamy na łamach dziennika The New York Times w środę.

Z kolei stronnicy prezydenta, który od roku nie może się uwolnić od zarzutów dot. ingerencji Rosji, co paraliżuje jego możliwości sprawowania władzy, argumentują, że ta kolejna burza polityczna została wywołana przez niezbyt doświadczonego politycznie 39-letniego syna prezydenta.

W ich ocenie Demokratom chodzi wyłącznie o "robienie z igły wideł". Zależy im "na zniszczeniu efektów udanej podróży prezydenta USA do Polski i na szczyt G20, a także na zablokowaniu możliwości spełnienia przez Trumpa obietnic wyborczych i realizacji jego ambitnego programu legislacyjnego dot. m.in. zniesienia "Obamacare" i zastąpieniu go nowym systemem opieki medycznej, a także przeprowadzenia reformy systemu podatkowego.

Trump nie wiedział o spotkaniu

Nic nie wiedziałem o tym spotkaniu. Po raz pierwszy usłyszałem o nim parę dni temu - mówił z kolei Trump w środę w rozmowie z agencją Reutera. Zaznaczył także, że ufa Władimirowi Putinowi, który podczas ich spotkania w Hamburgu osobiście zapewnił go, że Kreml nie ingerował w amerykańskie wybory.

Zapytałem go: Zrobiłeś to? A on odrzekł: Nie, w żadnym wypadku! Postawiłem potem to pytanie jeszcze raz, ale sformułowałem go inaczej. Znowu odpowiedział, że absolutnie nie - powiedział Trump dziennikarzom agencji Reutera.

Zapytany, czy wierzy Putinowi na słowo, amerykański prezydent po chwili zastanowienia odpowiedział, że "coś się bez wątpienia wydarzyło i musimy to wyjaśnić, bo nie może być tak, że ktoś miesza przy naszych wyborach". Zarazem zacytował wypowiedź swego anonimowego rozmówcy, który wskazał, że nawet, gdyby Putin za tym stał, "nigdy byśmy się o tym nie dowiedzieli".

Także Trump wskazał, że nie jest osobą łatwowierną. Putin - dodał - "jest przywódcą Rosji - drugiej potęgi nuklearnej w świecie. Ja zaś jestem przywódcą Stanów Zjednoczonych. Kocham mój kraj. On kocha Rosję" - powiedział wskazując na konieczność współpracy w przyszłości.

Podkreślił jednak, że podczas kampanii wyborczej "koordynacja między nami była równa zeru. Najgłupsza rzecz, jaką słyszałem w życiu, to twierdzenie, że było inaczej" - podsumował Trump.

Ojciec chwali syna

Donald Trump Jr. w programie "Hannity" telewizji Fox News starał się we wtorek wyjaśnić, że spotkanie z Weselnicką nie zaowocowało wejściem w posiadanie jakichś materiałów kompromitujących Clinton i "było zwykłą stratą czasu". "Patrząc wstecz - powiedział Donald Trump jr. - postąpiłbym dziś trochę inaczej."

Sam prezydent USA Donald Trump w tweetach wysłanych w środę rano pochwalił prawdomówność i uczciwość, z jaką jego najstarszy syn Donald Trump jr. ujawnił maile z czasów kampanii wyborczej.

Mój syn jest osobą szczerą, prawdomówną i uczciwą i jestem pełen uznania dla jego prawdomówności - napisał prezydent w jednym z tweetów w środę. Trump po raz kolejny nazwał prowadzone przez niezależnego prokuratora, b. dyrektora FBI, Roberta Muellera dochodzenie w sprawie zarzutów dotyczących ingerencji Rosji w amerykańskie wybory prezydenckie i kontaktów najbliższego otoczenia kandydata Donalda Trumpa z osobami związanymi z władzami na Kremlu: Największym polowaniem na czarownice w politycznej historii.

W opinii prawnika syna prezydenta Trumpa, Alana Futerfasa, cała afera to "wiele hałasu o nic". Spotkanie młodego Trumpa z rosyjską prawniczką trwało około 20-30 minut i nic z niego nie wynikło - wskazał w jednej ze swych wypowiedzi.

Jeśli chodzi o tę sprawę eksperci są jednak podzieleni. Niektórzy prawnicy zgadzają się z poglądem wyrażonym przez Futerfasa. Inni natomiast argumentują, że amerykańskie prawo wyborcze zabrania przyjmowania od obcokrajowców wartościowych prezentów, dlatego też Donald Trump Jr. może być oskarżony o czerpania korzyści ze swoich spotkań odbywanych w złej wierze.

(az)