Chcesz polecieć do Stanów Zjednoczonych, ale nie masz paszportu ani biletu? Nic prostszego. Udowodnił to pewien Brytyjczyk, a linie British Airways i obsługa lotniska Heathrow biją się w piersi i mówią "mea culpa".
46 letni mężczyzna ominął kontrolę na lotnisku i wszedł na pokład samolotu lecącego do Nowego Jorku, po czym zajął jeden z wolnych foteli. Nie miał przy sobie żadnych dokumentów tożsamości ani biletu.
Obsługa rejsu nie zauważyła też w jego zachowaniu nic podejrzanego, ponieważ nie wszystkie miejsca na ten rejs zostały wyprzedane.
Lot do Nowego Jorku trwał osiem godzin. Brytyjczyk został aresztowany dopiero po drugiej stronie Atlantyku i odesłany lotem czarterowym z powrotem do Wielkiej Brytanii.
Najwyraźniej amerykańskie służby graniczne i imigracyjne działają sprawniej niż brytyjskie. Nasuwa się pytanie: a co, jeśli gapowicz okazałby się terrorystą?
Zarówno linie lotnicze jak i strażnicy na Heathrow rumienią się ze wstydu. Wciąż nie wiadomo, jak Brytyjczykowi udało się wmieszać niezauważonym w tłum pasażerów. Wewnętrzne dochodzenie ustali winnych tego potencjalnie niebezpiecznego uchybienia.