Następcą Franciszka może być kardynał Konrad Krajewski - takie sugestie pojawiają się coraz częściej m.in. we włoskich mediach. Kardynał z Polski jest papieskim jałmużnikiem, prawą ręka biskupa Rzymu w działalności charytatywnej.
Konrad Krajewski pełni funkcję papieskiego jałmużnika od sierpnia 2013 roku. Godność kardynała otrzymał w 2018 roku. Od lat mówi się o jego empatii i otwarciu na niesienie pomocy potrzebującym.
W 2018 roku kardynał osobiście przywrócił dostawy prądu w zajmowanym przez 450 osób budynku w centrum Rzymu. Współpracownik Franciszka zdjął pieczęcie z licznika energii elektrycznej w kamienicy, gdzie dług za prąd sięgał 300 tys. euro. Przywiózł też prezenty mieszkającym tam dzieciom i w imieniu Watykanu wziął pełną odpowiedzialność za swoje działania.
Działania Krajewskiego skrytykował wówczas szef włoskiego MSW Matteo Salvini. Powiedział, że kardynał w tej sytuacji powinien sam uregulować zaległe rachunki. Jałmużnik papieża odniósł się do tej wypowiedzi w jednym z wywiadów. Od momentu, kiedy licznik został ponownie włączony, ja płacę, nie ma problemu - poinformował.
Po tym zdarzeniu włoski dziennik "La Repubblica" nazwał kardynała "Robin Hoodem papieża". Przytoczył też jedną z anegdot świadczącą o skromności duchownego: kiedy ktoś nazwał Konrada Krajewskiego, gdy był jeszcze arcybiskupem, "ekscelencją", ten kazał mu płacić 5 euro na ubogich. Pytany o tę historię jałmużnik papieża - już wówczas kardynał - odpowiedział: Teraz to co najmniej 10 euro.
O kardynale znów zrobiło się głośno w 2020 roku, kiedy podczas pandemii Covid-19 wsparł grupę włoskich transseksualnych prostytutek z Torvaianiki. Kobiety - pochodzące przede wszystkim z Ameryki Łacińskiej - z powodu braku klientów nie miały środków do życia. Kardynał przekazał potrzebującym paczki żywnościowe z podstawowymi artykułami.
Już kilka lat temu amerykański watykanista John L. Allen Jr. stwierdził, że Krajewski mógłby zostać głową Kościoła katolickiego. Powtórzył to niedawno, biorąc również pod uwagę misję kardynała w ogarniętej wojną Ukrainie. Watykanista podkreślił, że choć samochód duchownego znalazł się pod rosyjskim ostrzałem, Krajewski nie przerwał swojej wizyty w Ukrainie.
Kilka miesięcy temu w mediach pojawiło się zdjęcie papieskiego jałmużnika, który w Wielki Piątek przyjechał do Borodzianki w obwodzie kijowskim. "Modlił się tam przed mogiłami i odnalezionymi ciałami, jak na Drodze Krzyżowej" - przekazał Watykan.
Wspomniany watykanista uważa, że Krajewski "jest ulepiony z tej samej gliny, co papież Franciszek". To dlatego jego ewentualną kandydaturę powinni poprzeć postępowi kardynałowie. Jego polskie pochodzenie powinno z kolei spowodować, że będzie uważany za "doktrynalnie bezpieczniejszego dla tradycjonalistów".
Papież Franciszek zaprzecza doniesieniom, że może pójść w ślady Benedykta XVI i zrezygnować z piastowania urzędu. Wyśmiał te spekulacje m.in. w lipcu w rozmowie z Reutersem.
Nigdy mi to nie przeszło przez myśl. Nie w obecnej chwili, nie w obecnej chwili. Naprawdę - podkreślał.
Równocześnie papież zaznaczył, że już wcześniej powtarzał, iż może kiedyś zrezygnować z papiestwa. Stałoby się tak, gdyby stan zdrowia uniemożliwiał mu dalsze kierowanie Kościołem. Na pytanie, kiedy byłoby to możliwe, papież odpowiedział: "Nie wiem. Bóg to powie".