33-letni Polak, który chciał popełnić samobójstwo na niemieckiej autostradzie, stanął przed sądem w Bremie. Odpowiada za usiłowanie zabójstwa.

REKLAMA

Mężczyzna chciał odebrać sobie życie, rozbijając auto na autostradzie. Spowodował wypadek, w którym ciężko ranił dwie osoby. Sam przeżył.

Do zdarzenia doszło w połowie sierpnia ubiegłego roku na autostradzie A1 między Bremą a miejscowością Osnabrück w Dolnej Saksonii. 33-latek zawrócił swój samochód, jechał pod prąd, by zderzyć się z innymi autami. Przed sądem przyznał, że chciał popełnić w ten sposób samobójstwo.

Auto Polaka uderzyło w minibusa. Rannych zostało dwóch młodych mężczyzn. 22-letni kierowca minibusa miał wielokrotnie złamaną nogę, uszkodzony staw kolanowy. Do dziś porusza się o kulach. Zeznał, że z wypadku pamięta jedynie uczucie bezsilności, że nie był w stanie uniknąć zderzenia. Według sądu to cud, że w spowodowanym przez Polaka wypadku nikt nie zginął.

Oskarżony przeprosił swoje ofiary. Zapewniał, że nie chciał nikogo skrzywdzić, a jedynie odebrać sobie życie.

Według prokuratora mężczyzna był niepoczytalny, cierpiał na psychozę i miał halucynacje. Od wypadku przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Na salę sądową przyszedł w koszulce z polskim napisem "Jedna miłość".

(mpw)