Marynarze z polskiego statku "Jawor", na którym znaleziono narkotyki, mogą być przesłuchiwani nawet do końca tego tygodnia - dowiedział się dziennikarz RMF FM. Na pokładzie zacumowanego w brazylijskim porcie okrętu znaleziono pół tony kokainy.

REKLAMA

Polska Żegluga Morska przekazała, że to załoga odkryła kontrabandę i poinformowała służby. Inaczej sprawę przestawiają brazylijskie media, według których to policja odnalazła narkotyki.

Zdaniem Krzysztofa Gogola z PŻM doniesienia medialne z Brazylii mijają się z faktami. Mamy dokumenty na to, że procedura (zgłoszenia nielegalnego transportu) była ze strony statku uruchomiona, więc tutaj jest jakiś dwugłos w tej sprawie. Mamy argumenty na swoją obronę - przekazał Gogol dziennikarzowi RMF FM.

Przesłuchania rozpoczęły się w poniedziałek, a marynarze zostali podzieleni na dwie grupy po 10 osób. W tej pierwszej znajduje się polski kapitan, a także oficerowie statku, którzy mają złożyć wyjaśnienia dotyczące okoliczności odkrycia narkotyków na statku.

Dziś przesłuchania będą kontynuowane, ponieważ nie udało się przesłuchać wszystkich członków tej grupy. Część załogi, która przesłuchiwana jest aktualnie, została przetransportowana na ląd i spędziła noc w hotelu.

Dziennikarz RMF FM Jakub Rybski dowiedział się, że dziś statek "Jawor" wraz z załadunkiem miał już wypłynąć w stronę Hiszpanii, a do Europy miał dotrzeć 21 października. To oznacza, że rejs na pewno będzie opóźniony. Wciąż nie wiadomo jednak, czy policja zdecyduje się na zatrzymanie jednostki.

W Ministerstwie Spraw Zagranicznych dziennikarz RMF FM dowiedział się, że nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów. Statek jest oddany do dyspozycji służb.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Narkotyki na polskim statku w Brazylii. "Nikt nie wie, jak ten ładunek znalazł się na pokładzie"

Narkotyki na statku "Jawor"

Załoga polskiego masowca "Jawor" odkryła narkotyki w piątek 4 października. Stało się to podczas oczekiwania na wejście statku do portu Sao Luis w Brazylii.

Członkom załogi sprawdzono telefony. Jest to załoga międzynarodowa. Większość to Polacy, natomiast są również Ukraińcy, Bułgarzy i Rumuni - mówił Krzysztof Gogol z PŻM w rozmowie z Piotrem Salakiem na antenie internetowego Radia RMF24.

Na razie oczywiście nikt nie będzie im stawiał żadnych zarzutów. Po prostu trwa dochodzenie. Nikt nie wie tak naprawdę, kto podrzucił ten ładunek, jak on się tam znalazł - dodawał Gogol.

Przedstawiciel Polskiej Żeglugi Morskiej tłumaczył, że w trakcie kontroli jeden z marynarzy zauważył, że na drzwiach brakuje plomby. Gdy zajrzał do środka, okazało się, że całe to pomieszczenie wypełnione paczkami owiniętym czarną folią.

Nie wiedział oczywiście, co to jest. Zgłosił to kapitanowi. Kapitan zgłosił to agentowi. Agent (zgłosił) policji. Policja przybyła na pokład śmigłowcem i stwierdziła niestety, że są to narkotyki - relacjonował Gogol.

Jedna z hipotez zakłada, że narkotyki zostały podrzucone na statek, gdy jednostka cumowała na kotwicowisku. Rzecz dzieje się w nocy, gdzieś tam na kotwicowisku. Jest możliwość, że przemytnicy po prostu podpłynęli, weszli na burtę i ukryli ładunek. Ale mówię, to są hipotezy - zaznaczał Gogol, który zadeklarował, że działania polskich służb koncentrują się w głównej mierze na zapewnieniu bezpieczeństwa załodze.

Sytuację monitoruje również Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Rzecznik MSZ Paweł Wroński powiedział, że resort otrzymał stosowny raport od polskiej placówki dyplomatycznej w Brazylii.