Marznące deszcze i burze śniegowe zerwały przewody elektryczne w kilku prowincjach Kanady. Ponad pół miliona osób nie ma prądu, a naprawa zerwanych sieci potrwa do 72 godzin.
Prądu brakuje na południu Ontario, w Quebecu oraz we wschodnich nadmorskich prowincjach Kanady, takich jak Nowa Szkocja i Nowy Brunszwik.
Marznące deszcze stworzyły na drzewach i sieciach elektrycznych grube pokrywy lodowe. Pod ich ciężarem zrywały się przewody i łamały gałęzie, uszkadzając kolejne sieci.
Ocenia się, że w Ontario prądu nie ma 350 tys. osób, a na terenie wielkiego Toronto - 250 tys.
Odwołano 10 proc. połączeń lotniczych. W najgorętszym okresie przedświątecznym opóźnienia lotów i częściowy paraliż dotknął lotniska w Toronto, Ottawie, Montrealu, Fredericton i Halifaksie.
(MRod)