Niemieckie tajne służby myliły się zapewniając, że Anders Breivik nie kontaktował się ze skrajną prawicą w tym kraju. Do skrzynek mailowych ekstremistów trafił manifest norweskiego zamachowca. Niemcy chcą teraz większej kontroli nad ludźmi o skrajnych poglądach.
Policja zapewnia, że po atakach w Norwegii mocniej niż dotąd śledzi internetowe oblicze ekstremy. Manifest Norwega trafił przynajmniej do trzech prawicowych organizacji, w tym partii NPD. Jej zdelegalizowania od dawna domaga się wielu Niemców, ale nacjonaliści wciąż działają i zdobywają mandaty w lokalnych władzach.
Policja i politycy są zgodni, że trzeba rzucić większe siły do infiltrowania środowisk ekstremistycznych. Jeden z eurodeputowanych proponuje nawet europejskie rozwiązania prawne dotyczące ugrupowań ekstremistycznych. Obecnie funkcjonują podobne przepisy, ale dotyczą tylko niebezpiecznych organizacji islamistycznych, a okazuje się, że groźniejsze może być własne otoczenie.