Po tragicznej powodzi w Niemczech nadal nie udało się ustalić losu około tysiąca osób - twierdzi dziennik Bild na swoich stronach internetowych. Do tej pory bilans ofiar wyniósł co najmniej 165 osób. Programy pomocowe ogłaszają już m.in. kluby Bundesligi – informuje Deutsche Welle. Tymczasem szef MSW Niemiec odpiera zarzuty, że ostrzeżenia przed groźnymi zjawiskami pogodowymi nie były przekazywane wystarczająco szybko.
W ubiegły wtorek nad Nadrenią przeszły ulewy, w wyniku których niewielkie rzeki wystąpiły z brzegów niszcząc domy, drogi. W miniony weekend z podtopieniami zmagała się Bawaria i Saksonia.
Po tragicznej powodzi niektóre niemieckie kluby zaoferowały milionowe wsparcie i solidarność z poszkodowanymi - podaje Deutsche Welle. Niemiecki Związek Piłki Nożnej (DFB), Niemiecka Liga Piłki Nożnej (DFL), Niemiecka Konfederacja Sportów Olimpijskich (DOSB) oraz czołowe kluby Bundesligi, takie jak Bayern Monachium i Borussia Dortmund, ogłosiły szeroko zakrojone programy pomocowe.
DFB i DFL stworzą fundusz w wysokości trzech milionów euro. Także Europejska Unia Piłkarska (UEFA) zadeklarowała swoje wsparcie. Wsparcie oferują również kluby Bundesligi. Bayern Monachium wspólnie z 1. FC Köln i firmą Telekom przekazał 100 tysięcy euro na rzecz organizacji "Lichtblicke e.V.".
Szkody spowodowane przez tę katastrofę są druzgocące − powiedział prezes zarządu monachijskiego klubu Oliver Kahn, którego cytuje Deutsche Welle. Według niego, darowizna jest tylko pierwszym krokiem. Klub planuje bowiem "dalsze wsparcie".
Władze Borussii Dortmund i Borussii Mönchengladbach chcą rozegrać mecze charytatywne. Podobnie FSV Mainz 05 i 1. FC Kaiserslautern. VfL Bochum ogłosił, że przekaże darowiznę w wysokości 30 tys. euro. Union Berlin obiecał przekazać cały dochód z biletów z meczu towarzyskiego na rzecz osób dotkniętych katastrofą. W pomoc angażuje się także Bayer Leverkusen.
Natomiast Niemiecka Konfederacja Sportów Olimpijskich DOSB przeznaczy 100 tysięcy euro w ramach pomocy doraźnej dla klubów dotkniętych kataklizmem.
Tymczasem szef MSW Niemiec Horst Seehofer odpiera zarzuty podczas wizyty w Nadrenii Północnej-Westfalii, że ostrzeżenia przed groźnymi zjawiskami pogodowymi nie były przekazywane wystarczająco szybko. Według mediów "ochrona przed katastrofami w Niemczech jest na poziomie kraju rozwijającego się".
Seehofer pochwalił pracę organizacji pomocowych jako "pierwszorzędną". Ponownie podkreślił też znaczenie zdecentralizowanej ochrony ludności.
Centralizm niczego nie poprawia, potrzebujemy pewnych jednostek centralnych, takich jak Agencja Pomocy Technicznej, ale nie władzy decyzyjnej w Berlinie - powiedział.
Minister odpierał zarzuty, że ostrzeżenia przed groźnymi zjawiskami pogodowymi nie były przekazywane wystarczająco szybko oficjalnymi kanałami informacyjnymi. Niemiecka służba meteorologiczna ostrzega przed burzami, a informacje docierają do gmin za pośrednictwem krajów związkowych, które następnie podejmują decyzje na miejscu - wyjaśnił Seehofer podkreślając: "Kanały raportowania rządu federalnego sprawdziły się".
Tymczasem w RFN po wypowiedzi brytyjskiej hydrolog Hannah Cloke, że już 10 lipca, czyli cztery dni przed nadejściem niszczycielskich burz nad zachodnie Niemcy, Europejski System Ostrzegania przed Zagrożeniem Powodziowym (EFAS) ogłosił alert, przybiera na sile dyskusja czy ludność w zagrożonych regionach została w dostatecznym stopniu poinformowana o zagrożeniu.
Cloke, która była zaangażowana w prace nad rozwojem EFAS, wskazała, że "fakt, iż ludzie nie zostali ewakuowani lub nie otrzymali ostrzeżeń, sugeruje, że coś poszło nie tak". To była monumentalna awaria systemu - powiedziała.
Dziennik "Die Welt" napisał w poniedziałek w komentarzu do ostatnich wydarzeń: "Ryzyko było znane: takie opady (...) zdarzały się w Niemczech wielokrotnie, kroniki historyczne czyta się jak plany obecnej katastrofy powodziowej, a mapy zagrożeń pokazują ryzyko powodziowe. Jednak politycy, władze i media wskazują jako przyczynę zmiany klimatu, podczas gdy ochrona przed katastrofami w Niemczech jest na poziomie kraju rozwijającego się. Niewiarygodny skandal".
Politycy "obwiniali za klęskę powodzi zmiany klimatyczne (...). Jednak sugerowanie, że ciężkie warunki pogodowe byłyby zupełnie inne, gdyby nie zmiany klimatyczne, lub że ochrona klimatu zapobiegłaby takim katastrofom, jest błędne. Wymówka ta służy zwolnieniu polityków z ich własnej odpowiedzialności (...)" - uważa "Die Welt".