Jeden z najsławniejszych śpiewaków operowych Placido Domingo miał przez lata nakłaniać kobiety do stosunków seksualnych. "Te zarzuty są głęboko niepokojące. Byłem przekonany, że moje zachowania były mile widziane" - odpiera zarzuty artysta.
O podejrzeniach wobec Placido Domingo napisała agencja Associated Press. Jak podano, hiszpański śpiewak operowy przez 30 miał nękać kobiety na tle seksualnym. O molestowanie oskarżyło artystę osiem śpiewaczek operowych i jedna tancerka. Domingo miał je nakłaniać do stosunków seksualnych obiecując pracę. Gdy się nie zgadzały, miał się mścić uniemożliwiając im dalszą karierę.
Jedna z kobiet oskarżyła śpiewaka o to, że włożył jej rękę pod spódnicę, a kilka, że zmuszał jej do pocałunków - między innymi w przebieralni i podczas lunchowego spotkania.
To dziwne, gdy ktoś próbuje trzymać Twoją rękę albo za kolano podczas lunchu. On zawsze dotykał w jakiś sposób i całował - twierdzi jedna z kobiet.
Siedem rozmówczyń uważa, że odrzucenie zalotów artysty poskutkowało tym, że ich kariera stanęła w miejscu. Placido Domingo broni się przed zarzutami. Uważa, że zarzuty niewymienionych z nazwiska osób (tylko jedna kobieta nie chciała pozostać anonimowa - mezzosopranistka Patricia Wulf) są "głęboko niepokojące i nieprawdziwe".
Pomimo moich najlepszych intencji to bolesne, że mogłem kogoś zdenerwować albo sprawić, że poczuje się niezręcznie. Wierzyłem, że wszystkie moje zachowania i relacje były zawsze mile widziane - twierdzi Domingo w oświadczeniu. Dodaje, że ludzie, którzy go znają wiedzą, że nie jest człowiekiem, który mógłby celowo krzywdzić i zawstydzać. Tłumaczy również, że "zasady i standardy, według których dziś jesteśmy i powinniśmy być oceniani, są bardzo różne od tych z przeszłości".
The Guardian/RMF FM