Panika w białoruskim Mohylewie. Nieznane osoby uprowadziły samochodem 22-letnia policjanta. Mężczyzna zdążył wysłać tylko wiadomość alarmową. Jego ciało znaleziono w lesie. Wszczęto poszukiwania charakterystycznego samochodu - czarnej wołgi na rosyjskich numerach.
22-letni Jewgienij Potapowicz zniknął 16 maja. Wyszedł z jednostki, by udać się na miejsce wypadku. Nie wiadomo, dlaczego wyszedł sam. O godz. 18:27 za pośrednictwem komunikatora Viper wysłał wiadomość: "Pilne. Czarna wołga. Trzech cyganów. Tablica rejestracyjna rosyjska". Lokalna policja rozpoczęła poszukiwania samochodu i funkcjonariusza.
Ciało 22-latka znaleziono późnym wieczorem w okolicznym lesie. Zwłoki były związane. Policjant zginął od strzału z własnego pistoletu służbowego.
W sieci pojawiły się zdjęcia samochodu, którym miał rzekomo jechać 22-latek. Policjantom udało się namierzyć właściciela - Wasilija Nikonowa, pochodzącego ze Smoleńska, jednak mieszkającego na co dzień na Białorusi.
Nikonow został zgarnięty przez policję, ale po przesłuchaniu zwolniono go. Zapewnił, że samochód stał przy jego domu cały wieczór i nigdzie nim nie jeździł. Nie wie jednak, czy ktoś go mógł ukraść w tym czasie, a następnie odstawić na miejsce.
Sprawa zabójstwa Potapowicza bulwersuje Białorusinów, którzy uważają, że policja jest niekompetentna. W Mohylewie mieszkańcy panikują - dochodzi nawet do sytuacji, w której zatrzymuje się wszystkie przejeżdżające czarne samochody.
Policja przesłuchała członków diaspory romskiej. Kilkadziesiąt osób zatrzymano, jednak po pewnym czasie zwolniono ich. Niektórzy zakładają, że wiadomość kierująca podejrzenia na Romów została wysłana przez samych przestępców, by odwrócić uwagę od prawdziwych sprawców zbrodni.
Za zabójstwo policjanta na Białorusi grozi kara śmierci.