Załoga portu w Rogoznicy w Chorwacji udzieliła pomocy Polakowi, którego jacht dryfował w pobliżu przylądka Plata. Okazało się, że 48-latek był pijany do nieprzytomności.
Pracownicy portu dostali informację od turystów, którzy widzieli nieprzytomnego mężczyznę na pokładzie jachtu dryfującego przy przylądku Planka. Miało to miejsce w czwartek wieczorem. Od razu wysłano ekipę ratowników.
Jak się okazało, był to 48-letni Polak. Ratownicy nie mogli się z nim porozumieć. Był tak pijany, że nie był w stanie ani mówić ani ustać na własnych nogach.
Na szczęście, jak mówi Ante Mijalic, z kapitanatu portu w Rogoznicy, tej nocy morze było spokojne. Dodał, że w swojej karierze nie widział tak pijanego żeglarza.
Mężczyzna miał w organizmie 2,85 promila alkoholu. Czekający na brzegu ratownicy medyczni uznali, że nie ma potrzeby hospitalizacji 48-latka. W międzyczasie udało się znaleźć numer telefonu do jego rodziny, która już się nim zaopiekowała.
Jak piszą chorwackie media, Polak odpowie teraz nie tylko za sterowanie jachtem pod wpływem alkoholu, ale także za narażenie innych na niebezpieczeństwo oraz - jak się okazuje - także za nieopłacone pozwolenie na żeglowanie po wodach chorwackich. Grzywna będzie dotkliwa - powiedział Mijalić, ale nie podał jaka konkretnie może to być kwota.
(j.)