Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, który w II turze wyborów prezydenckich walczy o reelekcję z showmanem Wołodymyrem Zełenskim, w niedzielę najprawdopodobniej pożegna się ze stanowiskiem. Sondaże dają mu jedynie ok. 20 proc. poparcia.

REKLAMA

Jego kontrkandydat może liczyć na ponad 50 proc. głosów. Komentatorzy uważają, że Poroszenko skupi się obecnie na zbieraniu sił przed zaplanowanymi na jesień wyborami parlamentarnymi i nie wykluczają, że w ich wyniku może zostać premierem.

Zwolennicy Poroszenki cenią go za wysiłki na rzecz przyłączenia Ukrainy do UE i NATO, wzmocnienie armii i skuteczne opieranie się rosyjskiej agresji na wschodzie kraju.

Przeciwnicy zarzucają mu opieszałość w walce z korupcją i zbyt powolne reformy oraz oskarżają go, że wzbogaca się na wojnie; wytykają mu też współpracę z oligarchami. Urzędujący prezydent sam zresztą postrzegany jest jako oligarcha - jest m.in. właścicielem produkującego słodycze koncernu Roshen, którym w czasie jego prezydentury zarządza firma Rothschild Trust.

53-letni Poroszenko w kampanii wyborczej występował pod hasłem "Armia. Język. Wiara", deklarując wzmacnianie obronności państwa i języka ukraińskiego oraz chwaląc się swoim zaangażowaniem w uzyskanie autokefalii dla Cerkwi Prawosławnej Ukrainy.

Jego notowania w sondażach ucierpiały jednak m.in. w wyniku skandalu związanego z przemytem części zamiennych do sprzętu wojskowego z Rosji oraz ich sprzedaży po zawyżonych cenach państwowemu koncernowi zbrojeniowemu Ukroboronprom. Według mediów w aferę zamieszany był m.in. były partner biznesowy Poroszenki, zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeh Hładkowski, który został zwolniony ze stanowiska.

Poroszenko uważany jest za polityka proeuropejskiego i zdolnego do osiągania kompromisów. Wśród zasług przypisuje mu się doprowadzenie do zawarcia umowy stowarzyszeniowej z UE, likwidację obowiązku posiadania wiz dla Ukraińców podróżujących do państw unijnych, wpisanie do konstytucji dążeń do członkostwa w UE i NATO, wzmocnienie armii i twardą politykę wobec Rosji.

"Czekoladowy król"


Jako właściciel Roshena Poroszenko zwany jest "czekoladowym królem". Jego biznes obejmuje także branżę stoczniową, motoryzacyjną i medialną. Należy do niego stacja telewizyjna 5. Stacja odegrała wielką rolę zarówno podczas pomarańczowej rewolucji 2004 roku, jak i rewolucji godności, która w 2014 roku obaliła ówczesnego prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza.

Od wielu lat Poroszenko odnotowywany jest w rankingach najbogatszych Ukraińców, a jego majątek media szacują na około 1 mld dolarów.

Karierę polityczną Poroszenko rozpoczynał pod koniec lat 90. w Socjaldemokratycznej Partii Ukrainy (Zjednoczonej), z ramienia której dostał się do parlamentu, a potem - wraz z założoną przez siebie partią Solidarność - przyłączył się w 2000 roku do Robotniczej Solidarności Ukrainy. Z czasem ugrupowanie to przyjęło nazwę Partii Regionów Ukrainy, na czele której stanął Janukowycz.

Solidarność Poroszenki współpracowała z ugrupowaniem, które później stało się Partią Regionów, zaledwie kilka miesięcy. W 2001 roku weszła do bloku wyborczego Nasza Ukraina Wiktora Juszczenki. Poroszenko współdziałał z nim podczas pomarańczowej rewolucji, a po objęciu przez Juszczenkę najwyższego stanowiska w państwie liczył na stanowisko premiera.

Otrzymała je jednak wówczas jedna z jego konkurentek w walce o prezydenturę, Julia Tymoszenko (która odpadła w pierwszej turze wyborów prezydenckich). Poroszenko został wtedy sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Ich konflikt jesienią 2005 roku doprowadził do upadku rządu Tymoszenko, rozpadu pomarańczowej koalicji i zapoczątkował powrót do władzy konkurenta Juszczenki w wyborach prezydenckich 2004 roku, Janukowycza.

"Czekoladowy król" powrócił do wielkiej polityki w 2009 roku, kiedy jeszcze za prezydentury Juszczenki został ministrem spraw zagranicznych. W 2012 roku, gdy prezydentem był już Janukowycz, otrzymał tekę ministra ds. rozwoju gospodarczego i handlu.

Co obiecał Poroszenko?

W 2013 roku Poroszenko zaangażował się w rewolucję godności, która wybuchła po podjętej przez ekipę Janukowycza decyzji o odmowie podpisania umowy o stowarzyszeniu z UE. Był obecny na kijowskim Majdanie Niepodległości od pierwszych dni protestów, jednak nie należał do ścisłego grona politycznych przywódców akcji.

Decyzję o swoim starcie w wyborach prezydenckich, które rozpisano w związku z ucieczką Janukowycza do Rosji w lutym 2014 roku, ogłosił w marcu tegoż roku. Wygrał wtedy już w pierwszej turze, zdobywając 54,7 proc. głosów. Drugi wynik uzyskała Tymoszenko, za którą opowiedziało się 12,81 proc. uczestników wyborów.

W obecnej kampanii Poroszenko mówił dużo o obronności kraju i przystosowywaniu sił zbrojnych do standardów obowiązujących w NATO. Zapowiadał, że w 2023 roku Ukraina zwróci się do Brukseli z wnioskiem o członkostwo w UE oraz uzyska Plan Działań na rzecz Członkostwa w NATO. Poroszenko liczył, że tymi hasłami zapewni sobie zwycięstwo w wyborach, które traktuje jako kolejny krok we wzmacnianiu państwowości.

Poroszenko zapewniał także w kampanii, że po wygranej w wyborach będzie kontynuował wysiłki na rzecz powrotu pod władzę Kijowa zajętego przez prorosyjskich separatystów Donbasu na wschodzie kraju oraz zaanektowanego przez Rosję Krymu. "Donbas i Krym powrócą do Ukrainy! Po wyborach podejmiemy zdecydowane kroki, by odzyskać te ziemie drogą polityczno-dyplomatyczną" - mówił.

Poroszenko jest absolwentem wydziału stosunków międzynarodowych i prawa międzynarodowego Uniwersytetu im. Tarasa Szewczenki w Kijowie. Wraz z żoną Maryną, którą poznał jeszcze w trakcie studiów, mają czwórkę dzieci.