Szef Pentagonu Mark Esper zapowiedział w sobotę, że liczący tysiąc żołnierzy USA kontyngent wycofywany z północno-wschodniej Syrii przeniesie się do zachodniego Iraku, gdzie kontynuować będzie operacje przeciwko siłom Państwa Islamskiego i "pomóc w obronie Iraku".

REKLAMA

Rozmawiając z dziennikarzami towarzyszącymi mu w podróży na Bliski Wschód Esper nie wykluczył jednocześnie, że siły USA przeprowadzałyby z Iraku misje antyterrorystyczne w Syrii. Dodał, że z czasem te szczegóły zostaną wypracowane.

Były to pierwsze komentarze konkretnie wskazujące, dokąd przeniosą się wojska amerykańskie, gdy opuszczą Syrię, i jak mogłaby wyglądać walka przeciwko Państwu Islamskiemu.

Amerykański sekretarz obrony poinformował też, że rozmawiał ze swoim irackim odpowiednikiem o planie przesunięcia do zachodniego Iraku żołnierzy opuszczających Syrię.

ak pisze agencja AP rozwój wydarzeń pokazał, że w najbliższym czasie nie zostanie zrealizowana zapowiedź prezydenta Donalda Trumpa dotycząca wycofania wojsk z Syrii. W środę Trup powiedział: "Czas zabrać naszych żołnierzy do domu". Ale jednak nie wracają oni do domu - podkreśla AP.

W czwartek Turcja zdecydowała się na zawieszenie na 5 dni ofensywę w północno-wschodniej Syrii, aby dać czas Kurdom syryjskim na wycofanie się z tego graniczącego z Turcją obszaru.

Tureckie siły i sprzymierzeni z nimi syryjscy bojownicy rozpoczęli ofensywę w północno-wschodniej Syrii 9 października po tym, jak prezydent Trump zdecydował o wycofaniu z północnej Syrii sił amerykańskich, które współpracowały z Syryjskimi Siłami Demokratycznymi (SDF) pod wodzą sił kurdyjskich w wojnie z Państwem Islamskim. Władze w Ankarze uważają kurdyjskich bojowników z Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG), stanowiących trzon SDF, za terrorystów z powodu ich powiązań ze zdelegalizowaną w Turcji separatystyczną Partią Pracujących Kurdystanu (PKK).