​"Nikt tego nie wie, bo karty są zakryte" - tak na pytanie, czy Chiny gotowe są na ewentualne zaatakowanie Tajwanu mówił w Radiu RMF24 Radosław Pyfel, analityk i socjolog. Jego zdaniem, Pekin nie ma jeszcze takich zdolności bojowych.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Pekin nieprzygotowany do ataku na Tajwan?

Rozmówca Radia RMF24 odniósł się też do wypowiedzi jednego z generałów USA dotyczącej tego, że w 2025 roku między Chinami a Stanami Zjednoczonymi może dojść do wojny.

Czterogwiazdkowy generał Sił Powietrznych armii USA Mike Minihan ostrzegł w memorandum wysłanym do oficerów, że wojna między Chinami a Stanami Zjednoczonymi może mieć miejsce w 2025 roku. Amerykański wojskowy zwraca uwagę, że w tym czasie zarówno USA jak i Tajwan będą w roku wyborczym, z czego mogą zrobić użytek Chiny i wykorzystać moment rozproszenia, aby rozprawić się z wyspą.

"Bezlitosna śmiertelność liczy się najbardziej. Celuj w głowę" - napisał w liście do oficerów.

Czy Chiny są w stanie zaatakować Tajwan w roku wyborczym? - pytał swojego rozmówcę Tomasz Terlikowski. Zdaniem gościa Radia RMF24, wybory w Tajwanie w 2024 roku będą bardzo ważne.

W zeszłym roku odbyły się wybory lokalne, które stały się takim plebiscytem dotyczącym tego, czy iść dalej w artykułowaniu tego stanowiska niepodległościowego, czy trochę powstrzymać te postulaty. Społeczeństwo w tych lokalnych wyborach stwierdziło wówczas, że jest to za duże ryzyko. Na Tajwanie troszkę sytuacja się ustabilizowała, zwyciężyli zwolennicy nieprzyłączania się do Chin, ale utrzymania takiego rozmytego statusu Tajwanu. Ale to nie oznacza końca tych geopolitycznych napięć, tam sytuacja jest wciąż niestabilna - zaznaczył Radosław Pyfel.

"To nie koniec zmartwień imperium amerykańskiego"

Jak zaznaczył, "tutaj jest kilka frontów tak na dobrą sprawę".

Pierwsze to pola bitewne Ukrainy, ale druga sprawa to są też tendencje izolacjonistyczne w samym USA. Myślę, że to miał na myśli generał Minihan, kiedy mówił, że może dojść do pewnego rodzaju zamieszania. Cały czas są to silne grupy w Stanach Zjednoczonych. Mamy Bliski Wschód i całe to zamieszanie w związku z Izraelem, Iranem, nie wiadomo, czy nie wybuchnie wojna i na tym obszarze - między Izraelem a Iranem, dochodzimy tu do Azji Wschodniej, cieśniny Tajwańskiej, Morza Południowochińskiego. Więc 2024 rok, kiedy na to nałożą się jeszcze wybory, a jak wiadomo poprzedzone są emocjonalną debatą, mogą być momentem chaosu - mówi Radosław Pyfel.

Stan marynarki chińskiej wielką niewiadomą

Według gościa Radia RMF24 Pekin nie miałby zdolności bojowych do ataku na Tajwan. Zresztą trudniej dokonywać takiego ataku w warunkach morskich i dokonywać inwazji wyspy. Natomiast jakby to wszystko wyglądało, jak spisaliby się Amerykanie, na pewno broniliby Tajwanu, broniliby wyspy, ale nie wiadomo z jakim skutkiem. Nie wiadomo też, jak zareagowaliby sojusznicy w regionie, czy byliby obojętni - dodał Radosłwa Pyfel.

Albo jest to Italia z 1941 roku, albo jest to Japonia z 1904 roku. Albo jest to armia, która ukryła technologię, jest nowoczesna, albo jest kompletnie nieprzygotowana, tak jak była armia włoska z 1904 roku - podsumował rozmówca Tomasza Terlikowskiego.

Generał Minihan: "Mam nadzieję, że się mylę"

Moje przeczucie mówi mi, że będziemy walczyć w 2025 roku - napisał gen. Minihan w notatce wysłanej do oficerów, którą cytuje amerykański portal NBC, ale wyraził jednocześnie nadzieję, że się myli.

Minihan stwierdził w notatce, że ponieważ zarówno Tajwan, jak i Stany Zjednoczone będą miały wybory prezydenckie w 2024 roku, USA będą "rozproszone", a chiński prezydent Xi Jinping będzie miał możliwość dokonania agresywnego ruchu na Tajwanie.

Jak zaznacza NBC, notatka jest skierowana do wszystkich dowódców oddziałów powietrznych w Air Mobility Command(AMC) i innych dowódców operacyjnych Sił Powietrznych, i nakazuje im do 28 lutego zgłosić wszystkie znaczące wysiłki w celu przygotowania się do walki z Chinami.

Bezlitosna śmiertelność liczy się najbardziej. Celuj w głowę - pisze w liście do oficerów amerykański generał.

Po publikacji przez NBC artykułu informującego o liście generała Minihana urzędnik Departamentu Obrony przekazał: Te komentarze nie są reprezentatywne dla poglądów departamentu na temat Chin.