Odór ciała jednego z pasażerów samolotu lecącego z Holandii na Wyspy Kanaryjskie był tak nieznośny, że inni wymiotowali i mdleli. Pilot zdecydował o awaryjnym lądowanie w Faro w Portugalii. Tam nakazano śmierdzącemu pasażerowi opuszczenie maszyny.
Gran Canaria flight forced to divert when people started VOMITING over extreme body odourhttps://t.co/7HsFG7zh3g pic.twitter.com/il94GROS7D
Daily_Star31 maja 2018
Do tego zdarzenia doszło 30 maja. Boeing 737 należący do linii Transavia Airlines wyleciał z lotniska Schiphol w Amsterdamie w Holandii, by przetransportować pasażerów na wakacje Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich.
Smród ciała mężczyzny był tak silny, że niektórym pasażerom lecącym na wakacje robiło się słabo.
Załoga samolotu zarządziła "kwarantannę" i umieściła pasażera w toalecie. To na niewiele się zdało.
Jeden z pasażerów powiedział później belgijskiej telewizji VRT, że śmierdzący mężczyzna siedział w ostatnim rzędzie.
Odór był nie do zniesienia. Niektórzy pasażerowie poczuli się źle i zaczęli wymiotować. Śmierdział tak, jakby nie mył się od kilku tygodni - relacjonował.
Pilot zdecydował więc przerwać lot i wylądował w Faro w Portugalii, gdzie pasażer został wyproszony z maszyny i eskortowany do czekającego na niego na płycie lotniska autobusu.
Rzecznik linii lotniczych oświadczył, że powodem awaryjnego lądowania były "względy medyczne".
(j.)