Wielkie zawody pływackie w Paryżu zostały zablokowane przez prefekturę policji! Uczestnicy imprezy mieli pływać w Sekwanie. Okazało się jednak, że woda rzeki jest tak bardzo zanieczyszczona, iż pobyt w niej stanowi zagrożenie dla zdrowia.
Sławna impreza sportowa o nazwie "Paryż Wpław" organizowana była co roku przed II wojna światową i cieszyła się ogromną popularnością. Byli francuscy mistrzowie olimpijscy chcieli ją wskrzesić. Ponad trzy tysiące uczestników miało przepłynąć cały Pary żwszerz, od wschodnich do zachodnich obrzeży miasta. Francuska Agencja Zdrowia ostrzegała jednak, że może się to źle skończyć dla zawodników. Na ciałach pływaków mogą pojawić się pryszcze, mogą oni też zacząć cierpieć na problemy trawienne, oddechowe i neurologiczne - ostrzegano. Wszystko z powodu dużego stężenia substancji chemicznych w Sekwanie.
Już od kilkudziesięciu lat kolejni merowie Paryża obiecywali, że tak zatroszczą się o czystość Sekwany, iż sami się w niej wykąpią. Do tej pory żaden z nich się na to nie odważył.
Mieszkańcy Francji mają problem nie tylko z zanieczyszczoną Sekwaną. Również przybrzeżne wody Francuskiej Riwiery stały się "jednym wielkim śmietnikiem". Tak przynajmniej twierdzą naukowcy z Francuskiego Instytut Badań Morskich, według których na powierzchni Morza Śródziemnego unosi się 250 miliardów kawałków plastiku o wadze przekraczającej pół tysiąca ton. Ich zagęszczenie jest dużo większe niż w oceanach.
Badacze, którzy przeprowadzili półtora roku temu serię badań próbek wody na Lazurowym Wybrzeżu, alarmują, że zawiera ona również niewidoczne dla oka mikroskopijne fragmenty plastiku. Są one zjadane wraz z glonami i planktonem przez ryby, homary i ślimaki, które później spożywają mieszkańcy sławnych kurortów i tłumy turystów.
Nie wiadomo jeszcze, jaki długofalowy wpływ na ludzkie zdrowie mogą mieć mikroskopijne odpadki tworzyw sztucznych. Specjaliści ostrzegają jednak, że na pewno jest on szkodliwy. Żądają też zaostrzenia międzynarodowego prawa w sferze ochrony wody morskiej przed zanieczyszczeniem.