Z powodu spadających wpływów z handlu ropą naftową i antykami, Państwo Islamskie (IS) sprzedaje zwłoki swoich przeciwników. Nie cofa się przed handlem ludzkimi organami - informuje niedzielne wydanie "Frankfurter Allgemeine Zeitung" - "FAS".

REKLAMA

Naloty sił powietrznych koalicji przeciwko IS zniszczyły ropociągi i pola naftowe, a także infrastrukturę, za pomocą której transportowano ropę naftową. Ze względu na spadające ceny ropy na rynkach światowych dżihadyści dostają obecnie zaledwie od 10 do 20 dolarów za baryłkę - czytamy w "FAS".

Jak twierdzi autor materiału, ze względu na brak nowych zdobyczy terytorialnych skończył się też lukratywny handel starożytnościami. Dżihadyści plądrowali dawniej muzea, cmentarze i kościoły oraz prywatne domy przedstawicieli grup etnicznych i religijnych na zdobytych terenach i sprzedawali łupy z wielkim zyskiem. Według "FAS" teraz bojownicy IS odkryli nowe źródło finansowania - sprzedają zwłoki zabitych Kurdów żądając od 10 do 20 tys. dolarów za sztukę.

Zwłoki bez nerek

Redakcja przypomina, że ambasador Iraku przy ONZ zwracał niedawno uwagę na przypadki handlu organami ludzkimi. W grobach na terenie Iraku odkryto okaleczone zwłoki bez nerek. Kilkudziesięciu lekarzy, którzy odmówili udziału w nielegalnym pobieraniu organów, zostało podobno zamordowanych. Część ekspertów wątpi jednak, by terroryści dysponowali medycznymi i technicznymi możliwościami pozwalającymi na przechowywanie pobranych organów i szybkie dostarczenie ich potencjalnym odbiorcom. IS wykazuje dużą pomysłowość w zdobywaniu nowych źródeł finansowych. Urzędnicy iraccy i syryjscy pracujący na terenach opanowanych przez dżihadystów muszą przekazywać islamistom od 10 do 15 proc. swoich poborów. Dżihadyści obniżyli ponadto pensje swoim bojownikom, jak twierdzi "FAS" nawet o dwie trzecie. Ta decyzja interpretowana jest oficjalnie jako "test na wierność" islamskim wartościom.