Wybory w Pakistanie odbędą się o czasie - zapewnił premier Shaukat Aziz. W ciągu 10 dni ma zostać rozwiązane tamtejsze Zgromadzenie Narodowe. O przeprowadzenie styczniowego głosowania zgodnie z planem apelował Biały Dom.
Oczekujemy, że wybory odbędą się tak szybko, jak to możliwe i że prezydent zdejmie mundur wojskowy - powiedział prezydent USA George W. Bush.
Przez cały dzień w kraju rządzonym twardą ręką przez Perveza Musharrafa, wybuchały demonstracje. Wiele osób zostało rannych, a policja zatrzymała około 400 demonstrantów.
Największy protest odbył się w Lahaurze na wschodzie Pakistanu, gdzie około 2 tysięcy prawników zgromadziło się na terenie sądu wyższej instancji. Kiedy demonstranci próbowali wyjść na przylegającą do budynku ulicę, policjanci dokonali szturmu. Doszło do starć; policja użyła pałek i granatów z gazem łzawiącym. Prawnicy bronili się kijami i kamieniami.
Starcia między prawnikami a policją wybuchły też w innych miastach, m.in. w 12-milionowym Karaczi i położonym w Pendżabie Multanie. Doszło także do aresztowań opozycji. W stolicy kraju, Islamabadzie, siedzibę Sądu Najwyższego zabezpieczono drutem kolczastym, a budynek otoczył kordon policji.
Prezydent Pervez Musharraf wprowadził w sobotę stan wyjątkowy, aby - jak oświadczył - położyć kres nasilającej się rebelii islamskich ekstremistów. Według pakistańskiej opozycji jego decyzja to próba powstrzymania Sądu Najwyższego przed wydaniem wyroku w sprawie legalności pełnienia przez niego urzędu.
Musharraf w ubiegłym miesiącu zwyciężył w wyborach prezydenckich, ale Sąd Najwyższy nie orzekł jeszcze, czy miał on prawo ubiegać się o to stanowisko, stojąc jednocześnie na czele armii. Werdykt miał zapaść w poniedziałek. Prawo w Pakistanie nie pozwala na ubieganie się o stanowisko rządowe urzędnikom wyższego szczebla.