Śnieżyce, zamiecie, silny wiatr, brak prądu i do tego zagrożenie powodziowe – tak wygląda Rumunia, której we znaki dał się atak ostrej zimy.
W południowo-zachodniej części kraju prądu nie ma kilka miejscowości. Wiejący z prędkością 100 kilometrów na godzinę wiatr zniszczył tam kilkadziesiąt słupów wysokiego napięcia.
Jednocześnie w 13 okręgach w centrum i na zachodzie kraju ogłoszono stan zagrożenia powodziowego.
Rumunia z potężnymi powodziami zmagała się w czasie wakacji. Kataklizm dotknął wówczas wszystkie regiony kraju. Życie straciło kilkadziesiąt osób, a straty oszacowano na co najmniej miliard euro.