Stopniał Sfinks – ostatni kawałek śniegu w Szkocji. Już cztery lata z rzędu ta część Wysp Brytyjskich obnaża w ten sposób niepokojący wpływ globalnego ocieplenia.

REKLAMA

Połać przybrudzonego śniegu leży w zacienionym miejscu na zboczu góry Braeriach w łańcuchu szkockim. Od początku XVIII wieku jest specyficznym papierkiem lakmusowym klimatu i temperatury. Przeważnie bowiem - choć zachowuje różny kształt i rozmiar - leży na zboczu góry przez okrągły rok, nawet w lecie. To dlatego, że znajduje się w polodowcowym zagłębieniu i nie dochodzą do niego promienie słońca.

Dolina ta uznawana jest za najbardziej śnieżną w Szkocji.

Do tego miejsca niełatwo dotrzeć - potrzebne są do tego odpowiedni sprzęt i doświadczenie alpinistyczne. Mimo to, rokrocznie ruszają tam pielgrzymki ekologów, pragnących na własne oczy zobaczyć, czy Sfinks wciąż istnieje.

Sfinks jednak zaczął znikać.

Całkowite roztopienie formacji odnotowano od początku prowadzenia pomiarów tylko 11 razy. Po raz pierwszy jednak Sfinks stopniał cztery lata z rzędu.

Gdy to się dzieje, jego ostanie metry, a później już centymetry kwadratowe, są zaledwie zlodowaciałym wspomnieniem zimy. Atrakcja estetycznie traci na wartości, ale znaczenie Sfinksa dla Brytyjczyków, a Szkotów w szczególności, jest olbrzymie.