Węgry nigdy nie poprą ewentualnych unijnych sankcji przeciwko Polsce – zapowiedział w węgierskim radiu publicznym premier tego kraju Viktor Orban.
Unia Europejska nie powinna myśleć o wprowadzaniu jakichkolwiek sankcji przeciwko Polsce, bo to wymagałoby pełnej jednomyślności, a Węgry nigdy nie poprą żadnych sankcji przeciwko Polsce - oświadczył szef Fideszu w wywiadzie radiowym. Polacy zasługują na większy szacunek - powiedział.
W liście do polskiego rządu wiceszef KE Frans Timmermans zasugerował poproszenie o opinię Komisji Weneckiej Rady Europy w sprawie reformy Trybunału Konstytucyjnego. Zgodnie z artykułem 7 traktatu UE za poważne naruszenie zasad demokratycznych mogą grozić sankcje, łącznie z zawieszeniem prawa głosu kraju w Radzie UE.
W środę w Niedzicy Orban spotkał się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Spotkanie trwało ok. 6 godzin. To było spotkanie starych druhów, kolegów. Chcielibyśmy zachować ścisłą współpracę w ramach Grupy Wyszehradzkiej, a w trudnych kwestiach wypracowywać wspólne stanowisko - skomentował dzień później Orban, pytany przez dziennikarzy o rozmowy z Kaczyńskim.
Reuters pisze, że spotkanie najpewniej miało na celu wzmocnienie powstającej eurosceptycznej osi w Europie Środkowej.
W dzisiejszym wywiadzie Orban wypowiadał się też na temat kryzysu migracyjnego w UE. Ocenił, że Unia powinna zbudować "nową linię ochrony" wzdłuż północnej granicy Grecji, gdyż niedawne porozumienie UE z Turcją nie wystarczy, by powstrzymać setki tysięcy migrantów, którzy próbują dotrzeć do UE.
Uważam, że następna linia ochrony, którą powinniśmy wybudować, leży na północnej granicy Grecji - ocenił premier.
Węgry wybudowały latem ogrodzenie na południowej granicy, by powstrzymać napływ migrantów i uchodźców. Działania te były krytykowane przez partnerów z UE, ale później śladem Budapesztu poszło kilka krajów, w tym Słowenia i Austria. Inne państwa członkowskie wprowadziły kontrole na swych granicach, by radzić sobie z falą migrantów.
Orban uznał, że Niemcy, które przyjęły w ub.r. milion migrantów, ostatnio zmierzają w kierunku "zdrowego rozsądku", by ograniczyć liczbę przybyszów.
Węgierski premier wzywał także do wprowadzenia zmian w unijnym traktacie. Krytykował - jak to określił - "brukselizm", który jego zdaniem jest ukrytą metodą odbierania władzy krajom członkowskim.
Gdy w UE pojawia się problem, pierwszym odruchem jest szukanie "europejskiego rozwiązania", polegającego na odbieraniu władzy krajom członkowskim - mówił. Przekonywał, że takiego "brukselizmu" nie da się naprawić bez zmian w traktacie.
(mpw)