Roczne koszty związane z faktem, że Parlament Europejski urzęduje w trzech miejscach a nie w jednym mogą wynosić nawet 200 mln euro. W poniedziałek komisja PE ma opowiedzieć się za zmianami, które mogą być pierwszym krokiem na drodze do jednej siedziby PE.

REKLAMA

Obecnie główna siedziba Parlamentu Europejskiego mieści się w Strasburgu, gdzie raz w miesiącu odbywają się czterodniowe sesje plenarne. Spotkania komisji parlamentarnych i minisesje odbywają się w Brukseli, zaś sekretariat generalny PE znajduje się w Luksemburgu.

Ogólny budżet PE na 2014 r. szacowany jest na blisko 1,8 mld euro, z czego koszty związane z "geograficznym rozproszeniem" szacowane są na 169 do 204 mln euro rocznie - czytamy w opinii komisji PE ds. budżetu przesłanej mediom.

Podobne szacunki przedstawia europosłanka Lidia Geringer de Oedenberg (SLD). Nam wyszło szacunkowo 200 mln euro rocznie, które nie musiałyby być wydane, gdybyśmy mieli (PE) w jednej siedzibie - powiedziała. Dodała, że jest to koszt urzędników i utrzymania dodatkowego budynku.

Geringer de Oedenberg jest członkinią nieformalnej grupy parlamentarnej "Single Seat", która zabiega o jedną siedzibę dla PE i związane z tym oszczędności. W poniedziałek komisja PE ds. konstytucyjnych głosuje rezolucję wzywającą Komisję Europejską do zaproponowania zmian w traktacie UE dających PE prawo określenia miejsca swojej pracy. Pierwszy raz zdarzyło się, że tak daleko zaszliśmy z tą inicjatywą i mamy 80 proc. poparcia w PE - powiedziała eurodeputowana.

Dodała, że "jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem" nad rezolucją już w listopadzie będzie głosować cały PE i wtedy KE będzie musiała przygotować "takie zmiany traktatowe, o które my prosimy".

To nie będzie oznaczało, że traktat zostanie zmieniony tak jak Komisja zaproponuje, kierowana naszymi wskazówkami
- powiedziała Geringer de Oedenberg. Oznacza to, że "Rada UE (rządy) będzie musiała wziąć pod uwagę ten dokument i nie będzie mogła zamieść sprawy pod dywan tak jak do tej pory, mówiąc, że Francja się nie zgadza" - dodała.

Eurodeputowana nawiązała do argumentacji rządów o symbolicznym znaczeniu Strasburga, który leży na granicy francusko-niemieckiej i jest symbolem francusko-niemieckiego pojednania leżącego u podstaw Unii Europejskiej. Czasy się zmieniły, to był symbol sześciu państw założycielskich i jest nadal bardzo ważny, ale ten symbol nie może nas kosztować w perspektywie siedmiu lat półtora miliarda euro, skoro oszczędzamy praktycznie na wszystkim - podkreśliła Geringer de Oedenberg.

Jednak na zmiany traktatowe zgodę muszą wyrazić wszystkie państwa, a do tego konieczna jest ich ratyfikacja przez parlamenty narodowe. Europosłanka uważa, że przy zastosowaniu specjalnej procedury można tego uniknąć.

Geringer de Oedenberg zaznaczyła, że choć eurodeputowani nie mówią na tym etapie, gdzie jedna siedziba PE miałaby się znajdować, to myślą o Brukseli. Jeśli chodzi o urzędników to uważamy, że wszyscy ci urzędnicy, którzy stale podróżują, powinni zostać w biurze w Brukseli. Powinnyśmy przestać wynajmować pomieszczenia w Luksemburgu, powstający duży gmach (w Luksemburgu) mógłby się przydać z kolei Europejskiemu Trybunałowi Sprawiedliwości i Trybunałowi Obrachunkowemu - wymieniła.

Jak poinformowały PAP służby PE, szacunkowy koszt powstającego budynku w Luksemburgu imienia Konrada Adenauera w cenach z 2016 r. wynosi 586 mln euro.

Jak przypomina portal EurActiv, po raz pierwszy akcję na rzecz jednej siedziby PE podjęła w 2006 roku szwedzka europosłanka, obecnie komisarz UE ds. wewnętrznych Cecilia Malmstroem. Pod hasłem "One seat" zainicjowała w internecie kampanię, w wyniku której zebrała 1,2 mln podpisów w całej UE i złożyła je wraz z petycją do PE. Pałeczkę po Malstroem przejął Brytyjczyk Edward McMillan-Scott rozpoczynając akcję pod hasłem "Single seat".

(jad)