Do co najmniej 21 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pożarów lasów i zarośli szalejących w północnej Kalifornii. Władze tego amerykańskiego stanu obawiają się jednak, że ofiar może być znacznie więcej, bowiem kilkuset ludzi jest zaginionych.
Żywioł zniszczył już ponad 3,5 tysiąca domów, a straty szacuje się na wiele miliardów dolarów.
Najtrudniejsza jest sytuacja w dolinie Sonoma na północ od San Francisco, gdzie zginęło już 11 osób. Tysiące ludzi, głównie mieszkańców miasta Santa Rosa, zostały zmuszone do ucieczki przed żywiołem. Z ogniem walczy tam ponad 800 strażaków, wspieranych z powietrza przez 70 śmigłowców i 30 samolotów oraz setki pojazdów na ziemi.
Niestety szybkiemu rozprzestrzenianiu się ognia sprzyjają silny wiatr i dotkliwa susza.
W sumie w całej Kalifornii szaleją co najmniej 22 duże pożary.
(e)